poniedziałek, 13 października 2014

Romeo, czemu Ty jesteś Romeo? O.o

Panie i Panowie! Zapraszam Was na wspaniałe jesienne widowisko! Proszę zająć miejsca na miękkich fotelach, a gdy Państwo będziecie się rozglądać po malowniczej okolicy teatru na powietrzu i podziwiać kolorowe liście parkowych drzew, aktorzy przygotują się do występu. Niestety, Zgubiliśmy gdzieś cały scenariusz szekspirowskiej sztuki, więc będziecie świadkami mojej twórczości. No cóż, może nie jest to ideał, ale...
Drodzy Widzowie, zapewne słyszeli Państwo już kiedyś tytuł "Romeo i Julia". A nawet jeśli nie, to zarysuję sytuację. Szekspirowska sztuka głosi: Dwa skłócone rody, Kaputeci i Montecy żyją w Weronie. Pewnego dnia na bal u Kapuletów przybywa zamaskowany Romeo Monteki i zakochuje się w pięknej Julii Kapulet. Ich miłość od początku narażona jest na niebezpieczeństwa, więc ukrywają swoje późniejsze małżeństwo przed ludźmi. W międzyczasie toczy się kilka potyczek, w których giną: z rąk Tybalta Merkucjo, przyjaciel Romea, z rąk Romea Tybalt, krewny Julii. Wtedy to Książę Werony skazuje męża Julii na wygnanie i młody Monteki ucieka do Mantui. Julia dowiaduje się, że jej ojciec postanowił wydać ją za mąż za niejakiego Parysa. Wraz z zaprzyjaźnionym zakonnikiem, ojcem Laurentym, wymyślają plan użycia mikstury usypiającej, która sprawia, że człowiek wygląda jak trup przez 48 godzin. Julia zasypia i trafia do grobowca rodziny Kapuletów. Romeo miał otrzymać wiadomość o planie ojca Laurentego i swej małżonki, lecz nie dotarła ona do adresata, więc przekonany o śmierci Julii przyjeżdża czym prędzej do grobu ukochanej gdzie spotyka Parysa - niedoszłego męża córki Kapuleta. Toczą kolejny pojedynek, w którym Parys ginie. Wtedy młody Monteki zbliża się do swej kochanki... ale, ale, zakończenie jest takie smętne! Romeo odbiera sobie z rozpaczy życie, budzi się Julia i postanawia pójść w ślady męża. Skłóceni rodzice z rozpaczy po utracie dzieci godzą się, a młodzi małżonkowie leżą martwi... 
Dlatego lepiej nie myśleć już o smętnym Williamie, który postanowił napisać sztukę o nieszczęśliwych kochankach i zerknąć na scenę, gdzie już za chwilę rozegra się nieco inna wersja wydarzeń...

Akt V, połowa sceny 3

Romeo
„Julio! Kochanko moja! Moja żono!
Śmierć, co wyssała miód twego tchnienia,
Wdzięków twych zetrzeć nie zdołała jeszcze.”!
Julia się budzi

Julia
Och, to Romeo, mąż mój,  mój luby!
Czekałeś na mnie! Gdzieś w mojej duszy
Zrodził się niepokój, że cię nie zastanę.
Lecz ojciec Laurenty obiecał dostarczyć
Wiadomość o planie, pewność więc miałam,
Że przybędziesz.

Romeo
                               Wcale
Wieści o planie waszym nie dostałem,
Nie ważne jednak, zbiec do Mantui teraz najpilniejsze.
Tam nasze dusze zaznają wreszcie
Swobody, razem już bez przeszkód będąc.

Julia
Ależ dostać tam się musimy pędząc!
Leżąc dwa dni sztywno  –  słabe  moje nogi.
Wieść twą przyjmuję zatem nie bez trwogi.

Romeo
Będzie dla rąk moich zaszczytem
Nieść delikatną osobę mej Julii.
Dalej już konie moje nas zabiorą
Wprost do spokoju pełnej Mantui.
Bierze Julię na ręce i biegnie przez cmentarz, wsiada wraz z nią na konia i jadą razem w stronę Mantui.

Paź
Cóż za szaleniec! Julii Kapulet
Ciało bez skrupułów wprost z grobowca zabrał!
Co tym umysłem kieruje gwałtownym,
Młodym, nieokiełznanym, pełnym rozterki?
Biegnę do księcia przekazać te wieści.

Akt V, scena  4
Plac publiczny. Rozmawiają Książę, Paź, Kapulet i Monteki.

Książę
Cóż to więc mówisz? Ciało zabrane?
Parys zabity? Co tam się stało?
Wolniej mów, składnie, chciałbym zrozumieć,
A jak na razie pojąć nie umiem.

Kapulet
Przecież ci książę, wyraźnie mówi!
Szaleniec wykradł ciało mej córki.
W pościg ruszajmy więc do Mantui,
Może zdążymy zabrać mu Julię.

Monteki
 Jakże to syn mój tak straszną kradzież
Zdołał popełnić !

Książe
                             Nie czas na rozpacz,
Trzeba działać szybko. Może zdążymy go jeszcze dopaść.
Ruszają w pościg za Romeo
                                                                  
Akt V, scena 5
Mantua. Romeo i Julia siedzą na ławce przytuleni do siebie. Wchodzą Książę, Kapulet i Monteki.

Kapulet
Czy to możliwe? Julia ma żywa
W objęciach wroga mego spoczywa

Monteki
Jakże to syn mój może się bratać
Z córką Kapuleta, wrogą mu przez lata?

Książę
Miłość ogromna dzieci połączyła,
Wy nie pozwólcie, by waśń wasza ją zniszczyła.
Romeo od dzisiaj wstęp ma do miasta,
Niech się rodzina wasza rozrasta.


Pozdrawiam i życzę życia miłosnego szczęśliwszego niż Romea i Julii... :B

niedziela, 5 października 2014

"Nazwałam go Borys, bo wygląda jak Borys."

Dziesięć złotych zasad bycia świnką morską:

1. Srasz gdzie chcesz. Zwłaszcza do miski z jedzeniem, niezależnie od jej kształtu i wielkości.
2. Najlepsze miejsce do sikania to miska z wodą.
3. Wieczorem zawsze masz najwięcej energii i tłuczesz się po całej klatce akurat wtedy, kiedy nie możesz wyjść.
4. Próbujesz zjeść wszystko, co stanie Ci na drodze. Na przykład paczkę chusteczek higienicznych.
5. Gdy tylko usłyszysz zgrzyt zamka, albo poczujesz zapach świeżej trawy kwiczysz z radości jak opętany.
6. Nie mrugasz.
7. Prawdopodobieństwo, że nie wejdziesz pod szafę, wynosi jakieś 2%
8. Frajdę sprawia Ci bieganie w kółko po dywanie cały wieczór.
9. Trzeba Ci sprzątać najrzadziej co drugi dzień.
10. Czasem śpisz na stojąco w swojej misce z jedzeniem z otwartymi oczami.



Tak, to jest miska z jedzeniem, której kształt miał uniemożliwić
Borysowi robienie do niej kupy. Nie, nie zadziałało.

Otóż tak. Jestem szczęśliwą posiadaczką świnka morskiego (ponieważ płeć męska) o imieniu Borys. Jest on na razie niewielkich rozmiarów, sierść ma koloru czarno-rudego, co z daleka wygląda jak brązowy. Na lewej tylniej łapce ma białą łatkę, więc jak wszystkie łapki mają ciemną sierść i czarne pazurki, tak ta jedna jest biała z różowymi pazurkami :) Uwielbia pomidor, mlecze, obierki z ogórka zielonego i srać sobie do jedzenia. Gdy ma ochotę na zabawę uroczo podskakuje, czasami w miejscu. Potrafi bardzo szubko biegać i ślizga się po panelach. Jak próbuje przed czymś uciec, a akurat stoi na panelach, to najpierw przebiera łapkami w miejscu jak w kreskówkach a dopiero potem biegnie :P
Urodzinki ma 5 sierpnia, dziś skończył równe 2 miesiące. Przybył do mnie w ostatnim tygodniu sierpnia. Nie gryzie, ale liże po palcach, co trochę łaskocze ;)

A Wy macie jakieś zwierzątka w domu? Ja zawsze chciałam mieć kameleona. Wraz z Borysem pozdrawiamy czytelników!

P.S. Dodałam możliwość zaobserwowania bloga jednym kliknięciem :)