Przepraszam za dłuższą nieobecność. Nie będę się tłumaczyć, bo nie chcę niepotrzebnie przedłużać notki, a pewnie i tak nic sensownego bym nie wymyśliła.
Mam za to dla Was coś ekstra.
Nowinę naprawdę niecodzienną.
Bo wiecie, za niecałe trzy tygodnie...
Ma się narodzić największy Król.
Pewnie sobie myślicie "No tak, kolejne Boże Narodzenie, co w tym dziwnego...". No i to jest podstawowy błąd! Bo nikt już nie zwraca uwagi na fenomen tego święta. Denerwuje mnie to, a mianowicie denerwują mnie takie rzeczy jak: reklamy świąteczne w listopadzie, łączenie Bożego Narodzenia ze świętem Świętego Mikołaja, przedstawianie tegoż świętego jako krasnala (niedawno dostałam naklejkę, której przekaz bardzo mi się spodobał :) Tutaj obrazek), robienie wszystko z tradycji bożonarodzeniowych oprócz świętowania narodzin Boga. No kurczę, no, mam nadzieję że chociaż Wy nie popełniacie tych błędów, bo dziś są one bardzo powszechne :/
Oczywiście rozumiem, że ktoś może być niewierzący. Ale po kiego grzyba w takim razie ubiera choinkę? ;-;
Po powyższych żalach chciałabym przejść do sedna sprawy, czyli jakie według mnie powinny być święta Bożego Narodzenia i czas przygotowywania się do nich. Zacznijmy od początku, czyli od pierwszej niedzieli adwentu...
- Kalendarz adwentowy - jasne, miła sprawa, choć nie są tutaj najważniejsze czekoladki :)
- Postanowienia adwentowe - i tu jest mały haczyk, bo choć w naszej kulturze bardzo się przyjęły, to, niespodzianka - nie ma żadnego przepisu/przykazania, który by nas do nich przymuszał. Co więcej, adwent nie jest okresem pokuty, a radosnego oczekiwania na przyjście Zbawiciela. Więc nie powinniśmy się umartwiać, tylko cieszyć! Oczywiście, jeśli postanowienia i wyrzeczenia lepiej przygotują nas na spotkanie z Bogiem, to są jak najbardziej wskazane. Można to też potraktować jako "prezent na urodziny" i z takim nastawieniem znosić nie jedzenie słodyczy czy nie korzystanie z komputera :)
Trzeba? Nie trzeba, nie jest grzechem brak postanowienia. Można? Jak najbardziej, ale z właściwym nastawieniem. - 6 grudnia - święto Świętego Mikołaja, na pamiątkę którego dzieci dostają prezenty podrzucane przez... Wielkiego, czerwonego krasnoluda przeciskającego się przez komin? Coś tu nie halo. Na przestrzeni wieków wytworzył się błędny obraz pulchnej postaci w czerwonym ubraniu i czapce z pomponem, która ze swoimi elfami tworzy zabawki, a później rozwozi je saniami ciągniętymi przez renifery grzecznym dzieciom... Brzmi jak bajka, prawda? I dlatego gdy ktoś pyta: "Wierzysz w Mikołaja?" zwykle odpowiadamy: "Nie, nie jestem dzieckiem!". Ale przecież święty Mikołaj żył na prawdę! Podrzucał dzieciom prezenty, nawet został biskupem. Jakby tego było mało, wcale nie był gruby ani nie reklamował Coca-coli :) Więc w tym roku, gdy ktoś Was spyta czy wierzycie w Mikołaja, odpowiedzcie odważnie "Wierzę w świętego Mikołaja, a nie w krasnoludy".
- Trzecia niedziela adwentu - niedziela Gaudete, niedziela radości. Kogo bawi proboszcz w różowym ornacie, ręka do góry :) *podnosi łapkę* Tak, kolor szat księży w tym dniu zawsze wywołuje uśmiechy, zwłaszcza na twarzach nie do końca rozumiejących o co chodzi maluszków. Sprawa jest prosta: zgodnie z tradycją kolor różowy to kolor radości. Ta przedostatnia niedziela adwentu powinna być właśnie pełna radości z oczekiwania na przyjście Chrystusa. Stąd właśnie proboszcz w różu :)
- I nadchodzi wieczór wigilijny. Zakupy zrobione już wcześniej, potrawy przygotowane wspólnie, prezenty pod choinką... Nie ma sztucznej miłości do innych. Jest prawdziwa chęć bycia życzliwym, wspólna modlitwa przed jedzeniem, radość ze wspólnego kolędowania. Czas spędzony z rodziną, myśli mkną także dwa tysiące lat wstecz do Betlejem, gdzie ten wieczór też był wieczorem świętowania. Oczywiście jest dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa, nie ważne kim by się okazał. Dla nikogo nie może zabraknąć miejsca.
- Boże Narodzenie, czyli 25 grudnia. W mojej rodzinie jest to dzień, w którym odwiedzamy wujków i ciocie, zbieramy się na wspólnym kolędowaniu i dajemy prezenty dalszej rodzinie.
- Kolęda, która u mnie zawsze jest po Bożym Narodzeniu. Przychodzi ksiądz, nie można się śmiać gdy ministranci śpiewają kolędy :), pokazuje się zeszyty do religii i dostaje się obrazek. Niby nic takiego, ale przecież pod tą zwyczajną przykrywką kryje się coś więcej. Dom zostaje poświęcony. Ksiądz widzi jak żyją parafianie - nie można mu zarzucić braku zainteresowania ludźmi z okolic. Zawsze żałuję widząc, że ktoś nie otwiera drzwi swojego mieszkania...
Ale to nie koniec notki. Postanowiłam zrobić dla Was... kalendarz adwentowy! Jako że nie jestem w stanie przekazać Wam czekoladek, będzie się on składał z innych miłych rzeczy, w każdym tygodniu nieco innych. W pierwszym tygodniu będą to miłe obrazki, żeby wywołać uśmiech na Waszych twarzach. Drugi tydzień będzie pełen cytatów, trzeci kolęd a czwarty... niespodzianka :)
Zaczynamy! Mam nadzieję że nie będziecie sobie psuć zabawy - jeden obrazek na jeden dzień ;) Każdy obrazek ma swoją przypisaną datę, żeby "otworzyć okienko kalendarza" wystarczy kliknąć.
Trzymajcie się ciepło w te coraz zimniejsze dni, pozdrawiam! :)