wtorek, 21 lipca 2015

Poetyckie podróże z ukulele

Ed Sheeran na dzień dobry :P

Hej wszystkim!

Czuję się zobowiązana coś napisać, bo za chwilę (dosłownie... ) znowu wyjeżdżam, a poza tym trzeba trochę nadrobić długą nieobecność :) Cieszę się że są osoby, które ciągle tu zaglądają, dziękuję Wam!

Mam dla Was *blaski chwały, werble budujące napięcie* opowiadanie! Co prawda zadanie domowe, ale bardzo miło się je pisało. Inspiracją był wiersz Gałczyńskiego "Rozmowa liryczna". Zapraszam do czytania :)

Ona i On

On trochę nieśmiały, ale z duszą poety, rozwichrzonymi blond włosami i trochę jakby za dużym nosem. Ona delikatna, lecz z buntowniczą naturą, o włosach ciemnych jak noc i błyszczących oczach.
On - dżentelmen. Otwiera przed nią drzwi na dach i delikatnie się uśmiecha. Ona odgarnia kosmyk włosów za ucho i patrzy mu głęboko w oczy, jakby mogła wyczytać w nich jego najgłębsze myśli. On bierze ją za rękę i powoli prowadzi do krawędzi, by miała czas na przezwyciężenie lęku wysokości. Ona stąpa spokojnie, spoglądając na niego zza okrągłych okularów. Stają razem pod ciemnym niebem, zapatrzeni nie w gwiazdy, lecz w siebie.
- Kocham cię - mówi on po chwili milczenia. Ciepły, nieco zachrypnięty głos próbuje oddać wszystkie kłębiące się myśli i uczucia w dwóch prostych słowach.
- Powiedz mi, jak mnie kochasz - prosi ona, nie odrywając od niego wzroku.
- Powiem. 
W jego głowie układają się wszystkie jej obrazy. Jej, najpiękniejszej. Ciepły głos szuka słów by wypowiedzieć je wszystkie, tak dobrze zapisane w pamięci.
- Więc? - dopytuje ona.
- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec. 
Kocham cię w kapeluszu i w berecie. 
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie. 
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach. 
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona. 
I gdy jajko roztłukujesz ładnie - 
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie. 
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku. 
I na końcu ulicy. I na początku. 
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz. 
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli. 
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso. 
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą. 
I wiosną, kiedy jaskółka przylata. 
Ona zamyka oczy. Na jej ustach zakwitł delikatny uśmiech. Przez chwilę jakby zatrzymuje słowa w pamięci.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy - zakręcił nią i przytulił znów do siebie - gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień. Blisko, przy twoim sercu - objął ją ramionami. - Koło niego. A za oknem śnieg...
Pocałował ją długo, delikatnie. Ona czuła się bezpiecznie. On czuł, ze naprawdę ją kocha.
- Wrony na śniegu - wyszeptał jeszcze w jej włosy.






Miłego dnia, do zobaczenia za tydzień, kiedy wrócę do domu :)


3 komentarze:

  1. Wiersz, na podstawie którego napisałaś ten tekst, jest genialny i przepiękny <3 Pamiętam, jak w tym roku na polskim robiłam do poszczególnych wersów rysunki ^^ Sam tekst jest bardzo przyjemny, taki romantyczny, a wplecenie słów wiersza wydaje mi się być bardzo pomysłowe :)
    Pozdrawiam :)
    Tutti

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, tak się witam, bo pierwszy raz jestem w tym kawałku internetów... Przytulnie tu masz :) A piszesz na prawdę pięknie! Dosłownie podziwiam twój tekst, na prawdę masz talent :D
    dreams-lunatyk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne opowiadanie, takie głębokie i romantyczne, a rymy tylko to upiększają. ^^

    Zostałaś nominowana do LBA, więcej informacji znajdziesz na pierwszyblogjess.blogspot.com :) ;)

    OdpowiedzUsuń