sobota, 25 stycznia 2014

Legenda o królowej Aleksandrze

Dawno temu, w starożytnym królestwie Lithindur stał wielki zamek. Budowla była potężna i żaden wróg nie byłby w stanie jej sforsować. Kraina, w której został zbudowany była pełna magii i czarodziejskich istot. Trzymały się one jednak z dala od ludzi. Do czasu…
Pewnego dnia w zamku przyszła na świat piękna królewna Aleksandra. Miała wszystko, czego zapragnęła. Wyrosła na urodziwą, ale zarozumiałą królową. Każdy jej rozkaz musiał zostać spełniony, bo inaczej nieposłuszny podwładny tracił życie.
Kiedyś królowa zapragnęła czegoś niewiarygodnie zuchwałego. Rozkazała, by ktoś z poddanych przywiózł jej smoka. Chciała pokazać jak wielka jest jej władza. Że nawet najgodniejsze, najwspanialsze stworzenie nie może równać się z jej mocą. Mimo, że prawo zabraniało w jakikolwiek sposób zakłócać spokój istotom magicznym, Aleksandra wykorzystała pewien haczyk. Istniał bowiem przepis, według którego władca może nieco zmienić złote reguły Lithinduru, o ile w głosowaniu przeprowadzonym w całym państwie większość ludu się z nim zgodzi.
Królowa zebrała więc wszystkich poddanych przed zamkiem i stojąc na królewskim balkonie zawołała:
- Drodzy  mieszkańcy Lithinduru! Mam dla was kolejne zadanie, jednak tym razem za niewykonanie go nie grozi wam śmierć.
Na placu podniósł się pomruk zaciekawienia. Aleksandra poczekała aż ucichnie, po czym kontynuowała:
- Ale osoba, której uda się je wykonać otrzyma 100.000 klejnotów i przywilej zamieszkania w jednej z zamkowych wieży!
Tłum zawrzał. Nagroda była ogromna, zwłaszcza dla ubogich Lithindurian. W dodatku możliwość mieszkania w zamku, do którego w normalnych okolicznościach nie mogli się zbliżyć na odległość mniejszą niż dwieście stóp! Stawka była wysoka i każdy czekał, aż królowa ogłosi, co to za zadanie.
- Ten niezwykły przywilej otrzyma osoba, która przyprowadzi do mnie smoka.
Zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na władczynię w osłupieniu. Teraz już wiedzieli, dlaczego nagroda jest tak wysoka.
- To szaleństwo! – wykrzyknął ktoś.
- Chcesz nas pozabijać?!
- Jak można żądać czegoś takiego?!
- Niewykonalne!
Wśród ludu na nowo zapanował hałas, jeszcze większy niż poprzednio. Królowa przyglądała się wszystkim z obojętnym wzrokiem po czym dodała:
- Ten, komu się uda nie będzie musiał płacić podatków i będzie miał zapewnione dożywotnie zapasy jedzenia.
Ten argument wymagał rozważenia. Wielu poddanych miało długi wobec królestwa, innym brakowało jedzenia. Gdyby udało im się spełnić zachciankę Aleksandry, zniknęłyby wszystkie ich problemy.
Widząc, że sytuacja zmieniła się na jej korzyść, władczyni oznajmiła:
- Jutro odbędzie się głosowanie. W każdą sobotę pozwalam wyruszyć za Smoczą Granicę na łowy.
Plan królowej zadziałał i następnego dnia nie zebrano niemal żadnych głosów wyrażających sprzeciw. Sytuacja zapewne wyglądałaby inaczej, gdyby głosowały kobiety, próbujące chronić swych mężów przed nieuchronną zgubą. Jednak z punktu widzenia królestwa (oraz prawa) były one nieistotną częścią społeczeństwa, potrzebną tylko do szycia ubrań, sprzedawania błyskotek i prac domowych. Aleksandra nie interesowała się tą jawną dyskryminacją. Była to nie pierwsza sytuacja, w której równouprawnienie mogłoby wejść jej w paradę, więc z rozmysłem nic w tej kwestii nie zmieniała.
Minęło wiele sobót. Zginęło wielu wojowników, pragnących zapewnić dobrobyt swej rodzinie lub samemu sobie. Pewnego dnia na zamku pojawił się rycerz na koniu. W ręce trzymał mocny sznur, a na drugim jego końcu szarpał się smok. Jego łapy były uwięzione w ciężkich, metalowych kulach, a pysk związany grubą liną.
Cała służba  wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Komuś naprawdę się to udało!
- Uważaj, królowo – nieznajomy odezwał się niskim, donośnym głosem. –Twoja pazerność wkrótce cię zgubi!
Rzucił sznur w stronę Aleksandry i wyjechał z zamku, nic więcej nie mówiąc. Na rozkaz władczyni służba próbowała go odszukać i wręczyć nagrodę, lecz bohater jakby rozpłynął się w powietrzu.
Królowa nie przejęła się jego groźbą. Wciąż pragnęła bogactwa, a smoka uwięziła w najwyższej wieży i nigdy nie wypuszczała.
Rok później smoki zaczęły siać spustoszenie w królestwie. Po raz pierwszy w historii przekroczyły granicę, chcąc uwolnić swego towarzysza. Większość mieszkańców została zabita. Aleksandra również zginęła, zjedzona jako pierwsza z Lithindurian.
Tak właśnie rozpoczęła się wielka wojna między ludźmi a smokami. Ale to już inna historia…

zajrzyj też tu: w Lithindurze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz