poniedziałek, 8 września 2014

Szał opowiadaniowy :P

Witam Was, po raz kolejny z jednodniowym opóźnieniem, co jak na mnie jest i tak świetnym wynikiem, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Okazało się, że gdy dojeżdżam do szkoły autobusem i nagle mam kilka przedmiotów więcej i głowę pełną pomysłów, to co chwilę na coś mi brakuje czasu :<
Kilka rzeczy, których ostatnio jest u mnie dużo:

  • dużo zabawy ze świnkiem morskim 
  • dużo gry na gitarze
  • dużo pisania opowiadań (a przynajmniej więcej niż przez ostatnie kilka miesięcy)
  • dużo spotkań z pozytywnymi ludźmi :)
  • dużo jeżdżenia autobusem
Kilka rzeczy, których ostatnio jest u mnie (niestety) mało:
  • mało czytania :(
  • mało snu (mniej niż zwykle było)
  • mało plastycznej twórczości :(
  • mało włóczenia się po dworze
  • mało spotkań z ludźmi z osiedla 
Mimo wszystko, podoba mi się w gimnazjum i już nie mogę doczekać się jutrzejszego kółka matematycznego (mimo, że jest na 8:00). Tak, należę do tej nielicznej grupy osób, która lubi matmę :P Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kółka gitarowego, które będzie w czwartek.

No, ale na pewno patrzycie teraz na tytuł i zastanawiacie się, gdzie te obiecane opowiadania. Otóż, jak pewnie wytrwalsi czytelnicy wiedzą, czasem dodaję opowiadania, które pisałam jako zadanie domowe. W sumie, to szkoła dzięki temu nie wydaje się taka zła - motywuje do pisania ;)
Mam dla Was dwa opowiadania. Jedno krótkie (śmiech na sali, większość klasy miała pół strony w zeszycie, ja rozpisałam się na 3), które miało być opowiadaniem z mottem w postaci jakiegoś przysłowia, drugie związane z mitologią, mitami i bogami greckimi. Mam nadzieję, że się Wam spodobają :)

#1 „Mieć cały dom na głowie”

Antoś wpadł do przedpokoju w zabłoconych butach i rzucił tornister w kąt, nieszczęśliwie trafiając  Mruczka. Kot prychnął na chłopca i ślizgając się na panelach wbiegł do salonu. Tam wpadł na Anię i wytrącił z jej  lepkich od lukru rączek ciasteczko. Już po chwili w całym domu rozległ się jej płacz. Zrozpaczona Aneczka usiadła, opierając się o drabinę, na której stał Bartek próbując wkręcić żarówkę. Zachwiał się po czym  spadł prosto na tatę, który drzemał właśnie na kanapie.
- Mógłbyś trochę uważać! – rozzłościł się tata.
- Ja?! To wszystko przez tą małą!
I rozpoczęła się awantura, w której tata i Bartek próbowali przekrzyczeć  płacz Ani i głośne miauczenie Mruczka. Antoś natomiast biegał po salonie w zabłoconych butach i próbował zwrócić na siebie uwagę.
W tym całym rozgardiaszu, nie wiadomo jakim cudem, rodzina nagle usłyszała cichy głos mamy.
- Dobry Boże, co tu się wyprawia… 
Niewysoka, drobna kobieta stała w drzwiach trzymając siatki z zakupami w obu dłoniach i ogarniała wzrokiem panujący w domu chaos. Delikatny uśmiech rozjaśnił jej twarz, gdy ściągała buty. Pokręciła głową, co miało oznaczać „nawet na chwilę nie można was zostawić samych” i wniosła zakupy do kuchni. Posadziła Anię na krześle, wytarła jej nosek i  wręczyła nowe ciasteczko. Zabrała Antosia do przedpokoju i wytłumaczyła, dlaczego powinien ściągać buty, a później wręczyła mu miotłę, na co chłopiec z zapałem zaczął sprzątać błoto. Wreszcie weszła do salonu. 
- No ładnie! – podparła się pod boki i spojrzała z wyrzutem na tatę i Bartka. – Bartek, podobno z ciebie taki ekspert, że żarówkę wymienisz w minutę. I co? – Bartek wszedł pokornie na drabinę i podjął przerwaną pracę.– A ty miałeś iść z Antosiem na plac zabaw – zwróciła się do taty. - Cały dom na mojej głowie!
Na co Antek przerwał zamiatanie i ze zdziwioną miną spojrzał na mamę.
- Mamo, ale jak ty uniesiesz cały nasz dom?


#2 "Życie wśród bogów"

Będąc w Grecji możemy zobaczyć, że gdy Helios kończy swą wędrówkę po niebie i nastaje wieczór, na jego miejsce przybywa Selene. Jej srebrny rydwan lśni na tle ciemnego nieba w towarzystwie gwiazd. Jeśli ktoś ma dobry słuch, zapewne usłyszy ciche pochlipywanie. To Plejady oraz Hiady, boginie zmienione w gwiazdy, które wciąż rozpaczają po śmierci swego brata.
I nawet, jeśli ktoś chciałby tej nocy zobaczyć coś więcej, to jestem pewna, ze nie dałby rady. Być może nad ranem pamiętałby jeszcze Hypnosa i to, jak bóg snu delikatnie ułożył go do odpoczynku.
A sny w Grecji są niesamowite.

Tanatos stał nade mną z groźną miną. Zastanawiałam się, czego ode mnie chce.
- Hades się tobą zajmie – rzekł grubym głosem, odwrócił się i odszedł.
- Jak to Hades?! – krzyknęłam za nim. – Od kiedy jestem martwa?
- Nie jesteś – odrzekł spokojnie Hades, pojawiając się nagle za moimi plecami. – Wybrałem cię spośród wszystkich ludzi, abyś pomagała mi sprawować moją władzę.
Pokazał mi najmroczniejsze części swej krainy, gdzie dusze wiły się w męczarniach. Pokazał mi Styks, rzekę, przez którą Charon przewoził zmarłych. Zaprowadził mnie na Pola Elizejskie, gdzie panował dobrobyt. Miałam też okazję rozmawiać z ich władcą, Kronosem, który okazał się niezbyt miły.
- Gdybyś spotkała Zeusa przekaż mu, że wciąż się gniewam za to, ze odebrał mi władzę – odwrócił się na pięcie i tyle go widziałam.
Hades wrócił do swojej części podziemnego królestwa, a mi powiedział, bym się rozejrzała, bo wkrótce będę musiała samodzielnie trafić w każde miejsce. Snułam się więc od Tartaru, najmroczniejszych części hadesu, aż po spokojne Pola Elizejskie. Jednak moja wędrówka nie trwała długo, gdyż zjawiła się Persefona i krzyknęła na mnie z wyrzutem:
- To ty chcesz mi zabrać męża! – z jej twarzy biła wściekłość. Za jej plecami ujrzałam Eris, boginię niezgody. Zapewne ona nagadała jej tych głupot…
- Nie, nie, spokojnie, ja tylko będę…
- Nie obchodzi mnie, co będziesz! Masz w tej chwili opuścić Hades, albo utopię cię w Styksie!*
Zrobiło się niewesoło, bo nie miałam bladego pojęcia, jak się stąd wydostać, a na możliwość spytania o to Hadesa nie miałam najmniejszych szans.
I gdy już wydawało się, że Persefona  zaciągnie mnie do rzeki i bez najmniejszych oporów utopi…

Obudziłam się w Grecji. Był piękny poranek, a Helios dopiero co zaczynał swą wędrówkę po nieboskłonie. Wtedy ucieszyłam się, że nie żyję wśród bogów i jestem tylko zwykłym człowiekiem.


* Dopiero, gdy skończyłam przepisywać z komputera do zeszytu, zorientowałam się, że gdyby Persefona mnie utopiła, to umarłabym i trafiłabym... dokładnie w to samo miejsce XD Ale to w końcu sen, może być nielogicznie ;)


To tyle na dziś :) Następna notka ukaże się w weekend lub najpóźniej w przyszły wtorek. Komentujcie, krytykujcie, proponujcie co tylko Wam przyjdzie do głowy. A ja żegnam Was i życzę powodzenia w szkole!



Pozytywna nuta na ten tydzień :)

3 komentarze:

  1. Mnie się podoba.
    Czarodziejka- wyobraźnia zabiera Cię gdzie chcesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też brakuje czasu, łączmy się w tym nieszczęściu! W poniedziałek i wtorek nie ma mnie w domu od 8 do 17, a w środę, czwartek i piątek kończę lekcje, jem obiad, lecę na zbiórki lub do szkoły muzycznej i wracam o 19 lub 20. ;-; I znajdź tu jeszcze czas na naukę! Moim życiowym mottem stało się 'Byle do piątku'.
    Macie w szkole kółko gitarowe? ^o^ Ja też takie coś chcę! :D U mnie w nie ma niczego interesującego poza kołem humanitarnym, a nawet gdyby coś było to pewnie nie miałabym na to czasu... Takie życie!
    Haha. :D Pierwsze opowiadanie jest świetne! :D Tylko gdzieś w środku chyba napisałaś 'Adaś' zamiast 'Antoś'. ;)
    Ach, mitologia grecka! :D Uwielbiam ją! :D Czytałaś książki Ricka Riordana? Serię o Percym Jacksonie i Olimpijskich Herosach? Jestem ogromną fanką twórczości tego autora. A opowiadanie mistrzowskie. :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to ja nie mam a ż t a k mało czasu :o
      Kółko gitarowe było jednym z wielu argumentów, żeby wybrać akurat tą szkołę :)
      Rzeczywiście, dzięki, że napisałaś. Już poprawiam :)
      Jakoś nie przeczytałam tej serii. Było na nią tak wielkie "bum", że aż mnie zniechęciło. Wszędzie tylko Percy Jackson, w księgarni, bibliotece, w szkole film na zastępstwie... Miałam już tego dość :d Może kiedyś się za to zabiorę.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń