Jej sercem targnął lęk i owładnęło nią dziwne przeczucie, że wraz z tym nieznajomym, którego nazwisko brzmiało tak dziwnie i tak swojsko zarazem, w jej życiu pojawiło się zagrożenie.
Cornelia Funke "Atramentowe Serce"
piątek, 12 grudnia 2014
Kalendarz adwentowy: (spóźniony) cytat 5, czwartek 11.12.2014
Pan Darling zdobył ją następującym sposobem: wielu panów, którzy byli chłopcami, gdy ona była dziewczynką, równocześnie zorientowało się, że ją kocha, więc wszyscy oni pobiegli do jej domu, żeby się jej oświadczyć. Wszyscy, oprócz pana Darling, który wziął dorożkę, był tam pierwszy i tym sposobem ją zdobył.
J.M. Barrie "Piotruś Pan i Wendy"
J.M. Barrie "Piotruś Pan i Wendy"
środa, 10 grudnia 2014
Kalendarz adwentowy: cytat czwarty. Środa 10.12.2014
Widocznie czekała tu na kogoś czy też na coś, a że oczekiwanie było w tej chwili jedyną możliwą czynnością, oddawała się jej z całym przejęciem, na jakie się potrafiła zdobyć.
Lucy Maund Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"
Lucy Maund Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"
wtorek, 9 grudnia 2014
Kalendarz adwentowy: cytat trzeci. Wtorek 09.12.2014
- Powiedz - spytała w końcu - czym właściwie jest czas? [...] Może to jest swego rodzaju muzyka, tyle że nie można jej słyszeć, bo ona zawsze rozbrzmiewa.
Michael Ende "Momo"
Michael Ende "Momo"
Lepiej późno niż wcale! :D
Jestem! Wszystkie niedowiarki przecierają oczy, zdążyłam i nie odkładam posta na jeszcze później ^^'
Ho, ho, ho, byliście grzeczni w tym roku? :D Takie tradycyjne, przerysowane pytanko, żeby wprowadzić atmosferę sprzed kilku dni. Ja mogę się pochwalić, że (najwidoczniej :P) byłam grzeczna. Dostałam paczkę m&m-sów i grę "Jungle speed" (znaną również jako "Prawo dżungli").
Gra polega na pozbyciu się wszystkich kart. Zawodnicy siadają wokół totemu, każdy z równą liczbą kart odwróconych tak, by nie było widać kolorowych wzorków. Każdy po kolei odkrywa po jednej karcie. Gdy widoczne są dwie karty z takim samym wzorem, wywoływany jest pojedynek. Gracze z tymi samymi wzorami muszą jak najszybciej chwycić totem (gra tylko jedna ręka - ta sama odkrywa karty i walczy o totem!). Osoba która przegra pojedynek zgarnia do siebie karty zwycięzcy.
Dodatkowo są jeszcze karty funkcyjne. Białe strzałki skierowane do środka - wszyscy gracze rzucają się na totem, ponieważ ten, kto pierwszy go złapie, ma prawo wszystkie swoje odkryte karty położyć na środku (po totemem). Gdy następna osoba przegra pojedynek, zgarnia te karty do siebie.
Białe strzałki skierowane do zewnątrz - na "trzy cztery" wszyscy gracze jednocześnie odkrywają swoje karty. Często wywołuje to pojedynek.
Kolorowe strzałki - dopóki ta karta funkcyjna nie zostanie zakryta (to jest, dopóki gracz który ją wyłożył nie wyłoży kolejnej karty), pojedynek nie jest wywoływany przez takie same znaki, tylko kolory! Łatwo się pomylić :)
Jeśli ktoś się pomyli (złapie lub przewróci totem gdy nie ma pojedynku ) zbiera odkryte karty wszystkich przeciwników.
Najtrudniejsze są symbole -często różnią się niewielkimi szczegółami. Gra trenuje szybkość, spostrzegawczość (czasem siłę, gdy dwie osoby wyrywają sobie totem :D). A przede wszystkim, jak każda gra, uczy przegrywać i jednocześnie dobrze się bawić ^^
A Wy co dostaliście od świętego Mikołaja? Pisaliście do Niego list? Przyznam, że ja w tym roku tego nie zarobiłam, za to miałam bezpośrednią audiencję u jego pomocnika (to jest, u mojej mamy) :D
Pozdrawiam serdecznie, przygotujcie się dobrze do świąt! I powodzenia dla wszystkich roratowiczów :P
P.S. Czy na prawdę znowu nie będzie białych świąt? :(
Ho, ho, ho, byliście grzeczni w tym roku? :D Takie tradycyjne, przerysowane pytanko, żeby wprowadzić atmosferę sprzed kilku dni. Ja mogę się pochwalić, że (najwidoczniej :P) byłam grzeczna. Dostałam paczkę m&m-sów i grę "Jungle speed" (znaną również jako "Prawo dżungli").
Dodatkowo są jeszcze karty funkcyjne. Białe strzałki skierowane do środka - wszyscy gracze rzucają się na totem, ponieważ ten, kto pierwszy go złapie, ma prawo wszystkie swoje odkryte karty położyć na środku (po totemem). Gdy następna osoba przegra pojedynek, zgarnia te karty do siebie.
Białe strzałki skierowane do zewnątrz - na "trzy cztery" wszyscy gracze jednocześnie odkrywają swoje karty. Często wywołuje to pojedynek.
Kolorowe strzałki - dopóki ta karta funkcyjna nie zostanie zakryta (to jest, dopóki gracz który ją wyłożył nie wyłoży kolejnej karty), pojedynek nie jest wywoływany przez takie same znaki, tylko kolory! Łatwo się pomylić :)
Jeśli ktoś się pomyli (złapie lub przewróci totem gdy nie ma pojedynku ) zbiera odkryte karty wszystkich przeciwników.
Najtrudniejsze są symbole -często różnią się niewielkimi szczegółami. Gra trenuje szybkość, spostrzegawczość (czasem siłę, gdy dwie osoby wyrywają sobie totem :D). A przede wszystkim, jak każda gra, uczy przegrywać i jednocześnie dobrze się bawić ^^
A Wy co dostaliście od świętego Mikołaja? Pisaliście do Niego list? Przyznam, że ja w tym roku tego nie zarobiłam, za to miałam bezpośrednią audiencję u jego pomocnika (to jest, u mojej mamy) :D
Pozdrawiam serdecznie, przygotujcie się dobrze do świąt! I powodzenia dla wszystkich roratowiczów :P
P.S. Czy na prawdę znowu nie będzie białych świąt? :(
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Kalendarz adwentowy: cytat drugi. Poniedziałek 08.12.2014
Zorientowała się, że on czyta jej w myślach i natychmiast zmusiła się, by myśleć o kapuście.
Jeanette Winterson "Dom na krańcu czasu"
Jeanette Winterson "Dom na krańcu czasu"
Kalendarz adwentowy: cytat pierwszy. Niedziela 07.12.2014
Gdyby śmierć przyszła po mnie i wyglądała tak jak ty, z chęcią bym za nią poszedł.
Collen Houck "Klątwa Tygrysa. Przeznaczenie"
Collen Houck "Klątwa Tygrysa. Przeznaczenie"
Taki trochę spóźniony, niemrawy i krótki... ale zawsze post!
Jakoś tak wyszło, że w końcu nie napisałam posta w ten weekend :d A zaraz lecę na próbę zespołu, więc i teraz nie napiszę nic dłuższego... Więc żeby nie psuć zabawy z kalendarzem adwentowym, wrzucę choć cytaty. Przez cały kolejny tydzień będę wrzucać jeden cytat dziennie - żeby wywołać uśmiech na Waszych twarzach :) Za chwilę dodam (w osobnym poście) niedzielny i poniedziałkowy, następnego możecie spodziewać się jutro, razem z nieco dłuższą notką.
Pozdrawiam! ;)
Pozdrawiam! ;)
czwartek, 4 grudnia 2014
Wieczornymi porami, post między postami :3
Prawowita notka pojawi się w weekend, aleeee... Jako że się rozchorowałam :< postanowiłam coś jednak na blogu zrobić. I stało się! Po prawej - wielkie odliczanie. Powyżej - Księga bajarza (o co chodzi, przeczytacie już w samej karcie). Zmniejszyłam ilość postów na stronie do dwóch - myślę, że jest przejrzyściej, a jakby co zapraszam do archiwum (po prawej na dole). Usunęłam kilka kart, zostawiłam jedynie dłuższe opowiadania, stronę główną i nową zakładkę.
Na tą chwilę to chyba wszystko, do zobaczenia w weekend! =^.^=
Na tą chwilę to chyba wszystko, do zobaczenia w weekend! =^.^=
niedziela, 30 listopada 2014
Mikołaj czy krasnal? Boże narodziny czy prezenty? I inne adwentowe dylematy.
Hejo :)
Przepraszam za dłuższą nieobecność. Nie będę się tłumaczyć, bo nie chcę niepotrzebnie przedłużać notki, a pewnie i tak nic sensownego bym nie wymyśliła.
Mam za to dla Was coś ekstra.
Nowinę naprawdę niecodzienną.
Bo wiecie, za niecałe trzy tygodnie...
Ma się narodzić największy Król.
Pewnie sobie myślicie "No tak, kolejne Boże Narodzenie, co w tym dziwnego...". No i to jest podstawowy błąd! Bo nikt już nie zwraca uwagi na fenomen tego święta. Denerwuje mnie to, a mianowicie denerwują mnie takie rzeczy jak: reklamy świąteczne w listopadzie, łączenie Bożego Narodzenia ze świętem Świętego Mikołaja, przedstawianie tegoż świętego jako krasnala (niedawno dostałam naklejkę, której przekaz bardzo mi się spodobał :) Tutaj obrazek), robienie wszystko z tradycji bożonarodzeniowych oprócz świętowania narodzin Boga. No kurczę, no, mam nadzieję że chociaż Wy nie popełniacie tych błędów, bo dziś są one bardzo powszechne :/
Oczywiście rozumiem, że ktoś może być niewierzący. Ale po kiego grzyba w takim razie ubiera choinkę? ;-;
Po powyższych żalach chciałabym przejść do sedna sprawy, czyli jakie według mnie powinny być święta Bożego Narodzenia i czas przygotowywania się do nich. Zacznijmy od początku, czyli od pierwszej niedzieli adwentu...
Ale to nie koniec notki. Postanowiłam zrobić dla Was... kalendarz adwentowy! Jako że nie jestem w stanie przekazać Wam czekoladek, będzie się on składał z innych miłych rzeczy, w każdym tygodniu nieco innych. W pierwszym tygodniu będą to miłe obrazki, żeby wywołać uśmiech na Waszych twarzach. Drugi tydzień będzie pełen cytatów, trzeci kolęd a czwarty... niespodzianka :)
Zaczynamy! Mam nadzieję że nie będziecie sobie psuć zabawy - jeden obrazek na jeden dzień ;) Każdy obrazek ma swoją przypisaną datę, żeby "otworzyć okienko kalendarza" wystarczy kliknąć.
Przepraszam za dłuższą nieobecność. Nie będę się tłumaczyć, bo nie chcę niepotrzebnie przedłużać notki, a pewnie i tak nic sensownego bym nie wymyśliła.
Mam za to dla Was coś ekstra.
Nowinę naprawdę niecodzienną.
Bo wiecie, za niecałe trzy tygodnie...
Ma się narodzić największy Król.
Pewnie sobie myślicie "No tak, kolejne Boże Narodzenie, co w tym dziwnego...". No i to jest podstawowy błąd! Bo nikt już nie zwraca uwagi na fenomen tego święta. Denerwuje mnie to, a mianowicie denerwują mnie takie rzeczy jak: reklamy świąteczne w listopadzie, łączenie Bożego Narodzenia ze świętem Świętego Mikołaja, przedstawianie tegoż świętego jako krasnala (niedawno dostałam naklejkę, której przekaz bardzo mi się spodobał :) Tutaj obrazek), robienie wszystko z tradycji bożonarodzeniowych oprócz świętowania narodzin Boga. No kurczę, no, mam nadzieję że chociaż Wy nie popełniacie tych błędów, bo dziś są one bardzo powszechne :/
Oczywiście rozumiem, że ktoś może być niewierzący. Ale po kiego grzyba w takim razie ubiera choinkę? ;-;
Po powyższych żalach chciałabym przejść do sedna sprawy, czyli jakie według mnie powinny być święta Bożego Narodzenia i czas przygotowywania się do nich. Zacznijmy od początku, czyli od pierwszej niedzieli adwentu...
- Kalendarz adwentowy - jasne, miła sprawa, choć nie są tutaj najważniejsze czekoladki :)
- Postanowienia adwentowe - i tu jest mały haczyk, bo choć w naszej kulturze bardzo się przyjęły, to, niespodzianka - nie ma żadnego przepisu/przykazania, który by nas do nich przymuszał. Co więcej, adwent nie jest okresem pokuty, a radosnego oczekiwania na przyjście Zbawiciela. Więc nie powinniśmy się umartwiać, tylko cieszyć! Oczywiście, jeśli postanowienia i wyrzeczenia lepiej przygotują nas na spotkanie z Bogiem, to są jak najbardziej wskazane. Można to też potraktować jako "prezent na urodziny" i z takim nastawieniem znosić nie jedzenie słodyczy czy nie korzystanie z komputera :)
Trzeba? Nie trzeba, nie jest grzechem brak postanowienia. Można? Jak najbardziej, ale z właściwym nastawieniem. - 6 grudnia - święto Świętego Mikołaja, na pamiątkę którego dzieci dostają prezenty podrzucane przez... Wielkiego, czerwonego krasnoluda przeciskającego się przez komin? Coś tu nie halo. Na przestrzeni wieków wytworzył się błędny obraz pulchnej postaci w czerwonym ubraniu i czapce z pomponem, która ze swoimi elfami tworzy zabawki, a później rozwozi je saniami ciągniętymi przez renifery grzecznym dzieciom... Brzmi jak bajka, prawda? I dlatego gdy ktoś pyta: "Wierzysz w Mikołaja?" zwykle odpowiadamy: "Nie, nie jestem dzieckiem!". Ale przecież święty Mikołaj żył na prawdę! Podrzucał dzieciom prezenty, nawet został biskupem. Jakby tego było mało, wcale nie był gruby ani nie reklamował Coca-coli :) Więc w tym roku, gdy ktoś Was spyta czy wierzycie w Mikołaja, odpowiedzcie odważnie "Wierzę w świętego Mikołaja, a nie w krasnoludy".
- Trzecia niedziela adwentu - niedziela Gaudete, niedziela radości. Kogo bawi proboszcz w różowym ornacie, ręka do góry :) *podnosi łapkę* Tak, kolor szat księży w tym dniu zawsze wywołuje uśmiechy, zwłaszcza na twarzach nie do końca rozumiejących o co chodzi maluszków. Sprawa jest prosta: zgodnie z tradycją kolor różowy to kolor radości. Ta przedostatnia niedziela adwentu powinna być właśnie pełna radości z oczekiwania na przyjście Chrystusa. Stąd właśnie proboszcz w różu :)
- I nadchodzi wieczór wigilijny. Zakupy zrobione już wcześniej, potrawy przygotowane wspólnie, prezenty pod choinką... Nie ma sztucznej miłości do innych. Jest prawdziwa chęć bycia życzliwym, wspólna modlitwa przed jedzeniem, radość ze wspólnego kolędowania. Czas spędzony z rodziną, myśli mkną także dwa tysiące lat wstecz do Betlejem, gdzie ten wieczór też był wieczorem świętowania. Oczywiście jest dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa, nie ważne kim by się okazał. Dla nikogo nie może zabraknąć miejsca.
- Boże Narodzenie, czyli 25 grudnia. W mojej rodzinie jest to dzień, w którym odwiedzamy wujków i ciocie, zbieramy się na wspólnym kolędowaniu i dajemy prezenty dalszej rodzinie.
- Kolęda, która u mnie zawsze jest po Bożym Narodzeniu. Przychodzi ksiądz, nie można się śmiać gdy ministranci śpiewają kolędy :), pokazuje się zeszyty do religii i dostaje się obrazek. Niby nic takiego, ale przecież pod tą zwyczajną przykrywką kryje się coś więcej. Dom zostaje poświęcony. Ksiądz widzi jak żyją parafianie - nie można mu zarzucić braku zainteresowania ludźmi z okolic. Zawsze żałuję widząc, że ktoś nie otwiera drzwi swojego mieszkania...
Ale to nie koniec notki. Postanowiłam zrobić dla Was... kalendarz adwentowy! Jako że nie jestem w stanie przekazać Wam czekoladek, będzie się on składał z innych miłych rzeczy, w każdym tygodniu nieco innych. W pierwszym tygodniu będą to miłe obrazki, żeby wywołać uśmiech na Waszych twarzach. Drugi tydzień będzie pełen cytatów, trzeci kolęd a czwarty... niespodzianka :)
Zaczynamy! Mam nadzieję że nie będziecie sobie psuć zabawy - jeden obrazek na jeden dzień ;) Każdy obrazek ma swoją przypisaną datę, żeby "otworzyć okienko kalendarza" wystarczy kliknąć.
Trzymajcie się ciepło w te coraz zimniejsze dni, pozdrawiam! :)
niedziela, 9 listopada 2014
Do ciekawych świat należy!
Nie, nie zapomniałam o notce ^^
Dziś mam dla Was kilka ciekawostek, więc rozsiądźcie się wygodnie i wchłaniajcie wiedzę : P
Dziś mam dla Was kilka ciekawostek, więc rozsiądźcie się wygodnie i wchłaniajcie wiedzę : P
- Twój głos tak na prawdę jest nieco wyższy, niż Ci się wydaje. Pamiętasz może, jak dziwnie brzmiał, gdy odsłuchiwałeś go na jakimś nagraniu? Tak właśnie słyszą Cię wszyscy wokół Ciebie!
Jak to działa?
Głos powstający w krtani i jamie ustnej szybciej niż w powietrzu rozchodzi się przez nasze własne tkanki, zwłaszcza kości. I to ta fala pierwsza dociera do ucha wewnętrznego i jest rejestrowana przez mózg. Drugie źródło to głos wychodzący z ust lub nosa i trafiający wprost do ucha.
Tymczasem wszyscy inni słyszą nasz głos jako zbiór fal dźwiękowych rozchodzących się we wszystkich kierunkach i odbijających się od przeszkód. Taka fala jest zniekształcona i zmieniona, zwykle zawiera więcej wysokich tonów.
Oznacza to, że my sami słyszymy swój głos rozchodzący się wewnątrz nas. Natomiast inni ludzie słyszą go po tym, jak fale dźwiękowe przemieszczą się w powietrzu, przez co zmienią nieco częstotliwość (czyli dźwięk będzie wyższy)
Źródło: crazy nauka: dlaczego mój głos brzmi inaczej? - Istnieje program, w którym możesz porównać rozmiary różnych rzeczy. Od najmniejszych możliwych do zmierzenia rzeczy, aż do rozmiaru wszechświata dostrzegalnego. Nie czekaj, tylko zobacz jak jesteś mały (albo wielki :P)! The scale of universe (Rozmiar wszechświata)
- W naszych snach często pojawiają się obce osoby. Tak na prawdę nasz umysł nie tworzy nowych twarzy, tylko wykorzystuje te, które już kiedyś zobaczyłeś. "Goniący cię morderca z Twojego wczorajszego snu może być tak na prawdę kierowcą autobusu, którym jechałeś 5 lat temu"
Źródło: Faktopedia - A teraz gimnastyka. Wstajemy i idziemy do lustra. No, co się tak dziwisz? Chyba nie masz zamiaru tak siedzieć? Już, już. Obejrzyj w lustrze dokładnie swoje oczy. Widzisz coś dziwnego? Nie, no przecież często już na nie patrzyłeś. Wszystko wiesz czemu służy. Rzęsy, powieka, tęczówka i to dziwne, różowe coś w kąciku... Właśnie, co to właściwie jest?
"Ta malutka fałdka to prawdopodobnie pozostałość po trzeciej powiece, która pełniła dodatkową funkcję ochronną, a która występuje pospolicie między innymi u ptaków oraz kotów."
No, to teraz możesz już odejść od lustra :)
Źródło: Faktopedia - Jest pewna strona internetowa, która przenosi Cię w losowe miejsce na Ziemi. Zobacz, gdzie możesz trafić otwierając drzwi... The Secret Door
- A tak działa zamek w drzwiach ;)
- Na koniec: najkrótszy film nominowany do oscara
To już wszystko na dziś! Życzę miłego wypoczynku (albo nie) i polecam bloga Magdy, którego miałam polecić już dawno ale zapomniałam. Ja zła. KLIKAJCIE i czytajcie :D
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
niedziela, 2 listopada 2014
Się tutaj zakurzyło...
Witajcie!
Już na wstępie uspokoję, że nie wracam do dawnych zwyczajów (Pozdro dla kumatych) :)
Minione dwa tygodnie przebiegały pod hasłem "o rany, mam dziś tyle do zrobienia/jest już tak późno, jutro dodam notkę''. Ale nie martwcie się, żyję, blog też żyje, Borys również żyje i wszyscy mamy się dobrze :P
Jak dorwę się do aparatu to dodam kreatywną notkę z moimi tworami z ostatnich czasów. Na razie jestem zbyt leniwa żeby 1. wyciągnąć aparat 2. zrobić zdjęcia wszystkim tworom 3. znaleźć kabelek 4. przerzucić zdjęcia 5. sformułować jakieś fajne opisy. Leeeeeeeeń.
Dalej.
Zostałam nominowana przez.. chwila... ja sobie przypomnę... Kurcze, upomnij się w komentarzu bo nie pamiętam nicku ;-; Przepraszam >.<
Zostałam nominowana do podzielenia się w notce małymi radościami spisywanymi każdego dnia minionego tygodnia. Myślę, że stali czytelnicy doskonale wiedzą, że z systematycznością u mnie kiepsko :/ Także zrobię coś nieco innego, co podchwyciłam na ostatnim spotkaniu oazowym i postanowiłam wykorzystać w nieco zmienionej wersji :)
! - moje ostatnie odkrycia
↑ - co jest dla mnie ważne w życiu (może być ogólnie, może być z ostatniego czasu)
? - pytanie które zadam następnej osobie :)
! Odkryłam, że bardzo lubię robić spontaniczne, trochę szalone rzeczy z przyjaciółmi. Zupełnie nie planowane, małe sytuacje, które dają dużo radości.
↑ Ważni są dla mnie w życiu ludzie dookoła mnie. Ważna jest dla mnie chwila samotności. Niby dwie rozbieżne rzeczy, ale obie równie ważne, bo w proporcjonalnych ilościach sprawiają, że jestem szczęśliwsza.
? Pytanie do Bukwy z Otchłani internetu: Jaki jest Twój ulubiony film i dlaczego? Opisz krótko fabułę ;)
Nominowana osoba odpowiada w kolejnej notce na swoim blogu na pytanie, a następnie wypełnia według wzoru ! ↑ i zadaje kolejne pytanie ? następnej osobie ;)
Przechodzę już do ścisłej notki :)
Listopad, grudzień i styczeń to miesiące, kiedy kumuluje się masa świąt. Jest Wszystkich Świętych, Zaduszki, urodziny mojej siostry i Święto Niepodległości. Dalej, są roraty, w trakcie urodziny mojej mamy i święto Świętego Mikołaja. Potem Wigilia, Boże Narodzenie, Nowy rok, urodziny moje i mojego taty. Później cała masa imprez rodzinnych i dla znajomych, a na koniec Trzech Królów i potem już normalnie do szkoły, aż do ferii w lutym. Wszystko to w ciągu trzech miesięcy!
W związku z tym zawsze jest we mnie dreszczyk emocji, bo ciągle oczekuję na jakieś wydarzenie, a następują one w niewielkich odstępach czasowych.
Wczoraj przeżywaliśmy Wszystkich Świętych, a dziś Dzień Zaduszny. Akurat tak się trafiło, że moją lekturą są obecnie "Dziady część II", a jako że czytałam wcześniej informacje o obchodach Dziadów, łatwiej mi było odnaleźć się w sytuacji. Swoją drogą (pozdrawiam Shinę :3), ciężko mieli w trakcie tych Dziadów. Ani szyć, żeby jakiejś duszy nie uwiązać, ani ze stołu posprzątać, bo może dusze chcą jeść... Nic nie wolno, wszędzie coś można zrobić źle i się narazić!
Nasze Zaduszki są o wiele lepsze. Pomóc duszom łatwiej, bo wystarczy modlitwa. Cmentarze piękne, rozświetlone milionami zniczy - znaków, że pamiętamy. I jesienne liście, i chłodnawy, już czasem nieco zimowy wiatr... Niesamowity czas!
Na koniec chciałabym Wam polecić bloga mojej koleżanki :) Znajdują się tam najróżniejsze rzeczy, a najciekawsza jest opowieść jej autorstwa. Czytając ją miałam wrażenie, jakbym czytała prawdziwą książkę! Świetny styl pisania, wciągająca fabuła... Z resztą, sami zobaczcie :P KLIK!
Pozdrawiam Was serdecznie i zostawiam z nutą Of Monsters And Men - jednego z moich ulubionych wykonawców.
Już na wstępie uspokoję, że nie wracam do dawnych zwyczajów (Pozdro dla kumatych) :)
Minione dwa tygodnie przebiegały pod hasłem "o rany, mam dziś tyle do zrobienia/jest już tak późno, jutro dodam notkę''. Ale nie martwcie się, żyję, blog też żyje, Borys również żyje i wszyscy mamy się dobrze :P
Jak dorwę się do aparatu to dodam kreatywną notkę z moimi tworami z ostatnich czasów. Na razie jestem zbyt leniwa żeby 1. wyciągnąć aparat 2. zrobić zdjęcia wszystkim tworom 3. znaleźć kabelek 4. przerzucić zdjęcia 5. sformułować jakieś fajne opisy. Leeeeeeeeń.
Dalej.
Zostałam nominowana przez.. chwila... ja sobie przypomnę... Kurcze, upomnij się w komentarzu bo nie pamiętam nicku ;-; Przepraszam >.<
Zostałam nominowana do podzielenia się w notce małymi radościami spisywanymi każdego dnia minionego tygodnia. Myślę, że stali czytelnicy doskonale wiedzą, że z systematycznością u mnie kiepsko :/ Także zrobię coś nieco innego, co podchwyciłam na ostatnim spotkaniu oazowym i postanowiłam wykorzystać w nieco zmienionej wersji :)
! - moje ostatnie odkrycia
↑ - co jest dla mnie ważne w życiu (może być ogólnie, może być z ostatniego czasu)
? - pytanie które zadam następnej osobie :)
! Odkryłam, że bardzo lubię robić spontaniczne, trochę szalone rzeczy z przyjaciółmi. Zupełnie nie planowane, małe sytuacje, które dają dużo radości.
↑ Ważni są dla mnie w życiu ludzie dookoła mnie. Ważna jest dla mnie chwila samotności. Niby dwie rozbieżne rzeczy, ale obie równie ważne, bo w proporcjonalnych ilościach sprawiają, że jestem szczęśliwsza.
? Pytanie do Bukwy z Otchłani internetu: Jaki jest Twój ulubiony film i dlaczego? Opisz krótko fabułę ;)
Nominowana osoba odpowiada w kolejnej notce na swoim blogu na pytanie, a następnie wypełnia według wzoru ! ↑ i zadaje kolejne pytanie ? następnej osobie ;)
Przechodzę już do ścisłej notki :)
Listopad, grudzień i styczeń to miesiące, kiedy kumuluje się masa świąt. Jest Wszystkich Świętych, Zaduszki, urodziny mojej siostry i Święto Niepodległości. Dalej, są roraty, w trakcie urodziny mojej mamy i święto Świętego Mikołaja. Potem Wigilia, Boże Narodzenie, Nowy rok, urodziny moje i mojego taty. Później cała masa imprez rodzinnych i dla znajomych, a na koniec Trzech Królów i potem już normalnie do szkoły, aż do ferii w lutym. Wszystko to w ciągu trzech miesięcy!
W związku z tym zawsze jest we mnie dreszczyk emocji, bo ciągle oczekuję na jakieś wydarzenie, a następują one w niewielkich odstępach czasowych.
Wczoraj przeżywaliśmy Wszystkich Świętych, a dziś Dzień Zaduszny. Akurat tak się trafiło, że moją lekturą są obecnie "Dziady część II", a jako że czytałam wcześniej informacje o obchodach Dziadów, łatwiej mi było odnaleźć się w sytuacji. Swoją drogą (pozdrawiam Shinę :3), ciężko mieli w trakcie tych Dziadów. Ani szyć, żeby jakiejś duszy nie uwiązać, ani ze stołu posprzątać, bo może dusze chcą jeść... Nic nie wolno, wszędzie coś można zrobić źle i się narazić!
Nasze Zaduszki są o wiele lepsze. Pomóc duszom łatwiej, bo wystarczy modlitwa. Cmentarze piękne, rozświetlone milionami zniczy - znaków, że pamiętamy. I jesienne liście, i chłodnawy, już czasem nieco zimowy wiatr... Niesamowity czas!
Na koniec chciałabym Wam polecić bloga mojej koleżanki :) Znajdują się tam najróżniejsze rzeczy, a najciekawsza jest opowieść jej autorstwa. Czytając ją miałam wrażenie, jakbym czytała prawdziwą książkę! Świetny styl pisania, wciągająca fabuła... Z resztą, sami zobaczcie :P KLIK!
Pozdrawiam Was serdecznie i zostawiam z nutą Of Monsters And Men - jednego z moich ulubionych wykonawców.
poniedziałek, 13 października 2014
Romeo, czemu Ty jesteś Romeo? O.o
Panie i Panowie! Zapraszam Was na wspaniałe jesienne widowisko! Proszę zająć miejsca na miękkich fotelach, a gdy Państwo będziecie się rozglądać po malowniczej okolicy teatru na powietrzu i podziwiać kolorowe liście parkowych drzew, aktorzy przygotują się do występu. Niestety, Zgubiliśmy gdzieś cały scenariusz szekspirowskiej sztuki, więc będziecie świadkami mojej twórczości. No cóż, może nie jest to ideał, ale...
Drodzy Widzowie, zapewne słyszeli Państwo już kiedyś tytuł "Romeo i Julia". A nawet jeśli nie, to zarysuję sytuację. Szekspirowska sztuka głosi: Dwa skłócone rody, Kaputeci i Montecy żyją w Weronie. Pewnego dnia na bal u Kapuletów przybywa zamaskowany Romeo Monteki i zakochuje się w pięknej Julii Kapulet. Ich miłość od początku narażona jest na niebezpieczeństwa, więc ukrywają swoje późniejsze małżeństwo przed ludźmi. W międzyczasie toczy się kilka potyczek, w których giną: z rąk Tybalta Merkucjo, przyjaciel Romea, z rąk Romea Tybalt, krewny Julii. Wtedy to Książę Werony skazuje męża Julii na wygnanie i młody Monteki ucieka do Mantui. Julia dowiaduje się, że jej ojciec postanowił wydać ją za mąż za niejakiego Parysa. Wraz z zaprzyjaźnionym zakonnikiem, ojcem Laurentym, wymyślają plan użycia mikstury usypiającej, która sprawia, że człowiek wygląda jak trup przez 48 godzin. Julia zasypia i trafia do grobowca rodziny Kapuletów. Romeo miał otrzymać wiadomość o planie ojca Laurentego i swej małżonki, lecz nie dotarła ona do adresata, więc przekonany o śmierci Julii przyjeżdża czym prędzej do grobu ukochanej gdzie spotyka Parysa - niedoszłego męża córki Kapuleta. Toczą kolejny pojedynek, w którym Parys ginie. Wtedy młody Monteki zbliża się do swej kochanki... ale, ale, zakończenie jest takie smętne! Romeo odbiera sobie z rozpaczy życie, budzi się Julia i postanawia pójść w ślady męża. Skłóceni rodzice z rozpaczy po utracie dzieci godzą się, a młodzi małżonkowie leżą martwi...
Drodzy Widzowie, zapewne słyszeli Państwo już kiedyś tytuł "Romeo i Julia". A nawet jeśli nie, to zarysuję sytuację. Szekspirowska sztuka głosi: Dwa skłócone rody, Kaputeci i Montecy żyją w Weronie. Pewnego dnia na bal u Kapuletów przybywa zamaskowany Romeo Monteki i zakochuje się w pięknej Julii Kapulet. Ich miłość od początku narażona jest na niebezpieczeństwa, więc ukrywają swoje późniejsze małżeństwo przed ludźmi. W międzyczasie toczy się kilka potyczek, w których giną: z rąk Tybalta Merkucjo, przyjaciel Romea, z rąk Romea Tybalt, krewny Julii. Wtedy to Książę Werony skazuje męża Julii na wygnanie i młody Monteki ucieka do Mantui. Julia dowiaduje się, że jej ojciec postanowił wydać ją za mąż za niejakiego Parysa. Wraz z zaprzyjaźnionym zakonnikiem, ojcem Laurentym, wymyślają plan użycia mikstury usypiającej, która sprawia, że człowiek wygląda jak trup przez 48 godzin. Julia zasypia i trafia do grobowca rodziny Kapuletów. Romeo miał otrzymać wiadomość o planie ojca Laurentego i swej małżonki, lecz nie dotarła ona do adresata, więc przekonany o śmierci Julii przyjeżdża czym prędzej do grobu ukochanej gdzie spotyka Parysa - niedoszłego męża córki Kapuleta. Toczą kolejny pojedynek, w którym Parys ginie. Wtedy młody Monteki zbliża się do swej kochanki... ale, ale, zakończenie jest takie smętne! Romeo odbiera sobie z rozpaczy życie, budzi się Julia i postanawia pójść w ślady męża. Skłóceni rodzice z rozpaczy po utracie dzieci godzą się, a młodzi małżonkowie leżą martwi...
Dlatego lepiej nie myśleć już o smętnym Williamie, który postanowił napisać sztukę o nieszczęśliwych kochankach i zerknąć na scenę, gdzie już za chwilę rozegra się nieco inna wersja wydarzeń...
Akt V, połowa sceny 3
Romeo
„Julio! Kochanko moja! Moja żono!
Śmierć, co wyssała miód twego tchnienia,
Wdzięków twych zetrzeć nie zdołała jeszcze.”!
Julia się budzi
„Julio! Kochanko moja! Moja żono!
Śmierć, co wyssała miód twego tchnienia,
Wdzięków twych zetrzeć nie zdołała jeszcze.”!
Julia się budzi
Julia
Och, to Romeo, mąż mój, mój luby!
Czekałeś na mnie! Gdzieś w mojej duszy
Zrodził się niepokój, że cię nie zastanę.
Lecz ojciec Laurenty obiecał dostarczyć
Wiadomość o planie, pewność więc miałam,
Że przybędziesz.
Och, to Romeo, mąż mój, mój luby!
Czekałeś na mnie! Gdzieś w mojej duszy
Zrodził się niepokój, że cię nie zastanę.
Lecz ojciec Laurenty obiecał dostarczyć
Wiadomość o planie, pewność więc miałam,
Że przybędziesz.
Romeo
Wcale
Wieści o planie waszym nie dostałem,
Nie ważne jednak, zbiec do Mantui teraz najpilniejsze.
Tam nasze dusze zaznają wreszcie
Swobody, razem już bez przeszkód będąc.
Wcale
Wieści o planie waszym nie dostałem,
Nie ważne jednak, zbiec do Mantui teraz najpilniejsze.
Tam nasze dusze zaznają wreszcie
Swobody, razem już bez przeszkód będąc.
Julia
Ależ dostać tam się musimy pędząc!
Leżąc dwa dni sztywno – słabe moje nogi.
Wieść twą przyjmuję zatem nie bez trwogi.
Ależ dostać tam się musimy pędząc!
Leżąc dwa dni sztywno – słabe moje nogi.
Wieść twą przyjmuję zatem nie bez trwogi.
Romeo
Będzie dla rąk moich zaszczytem
Nieść delikatną osobę mej Julii.
Dalej już konie moje nas zabiorą
Wprost do spokoju pełnej Mantui.
Bierze Julię na ręce i biegnie przez cmentarz, wsiada wraz z nią na konia i jadą razem w stronę Mantui.
Będzie dla rąk moich zaszczytem
Nieść delikatną osobę mej Julii.
Dalej już konie moje nas zabiorą
Wprost do spokoju pełnej Mantui.
Bierze Julię na ręce i biegnie przez cmentarz, wsiada wraz z nią na konia i jadą razem w stronę Mantui.
Paź
Cóż za szaleniec! Julii Kapulet
Ciało bez skrupułów wprost z grobowca zabrał!
Co tym umysłem kieruje gwałtownym,
Młodym, nieokiełznanym, pełnym rozterki?
Biegnę do księcia przekazać te wieści.
Cóż za szaleniec! Julii Kapulet
Ciało bez skrupułów wprost z grobowca zabrał!
Co tym umysłem kieruje gwałtownym,
Młodym, nieokiełznanym, pełnym rozterki?
Biegnę do księcia przekazać te wieści.
Akt V, scena 4
Plac publiczny. Rozmawiają Książę, Paź, Kapulet i Monteki.
Plac publiczny. Rozmawiają Książę, Paź, Kapulet i Monteki.
Książę
Cóż to więc mówisz? Ciało zabrane?
Parys zabity? Co tam się stało?
Wolniej mów, składnie, chciałbym zrozumieć,
A jak na razie pojąć nie umiem.
Cóż to więc mówisz? Ciało zabrane?
Parys zabity? Co tam się stało?
Wolniej mów, składnie, chciałbym zrozumieć,
A jak na razie pojąć nie umiem.
Kapulet
Przecież ci książę, wyraźnie mówi!
Szaleniec wykradł ciało mej córki.
W pościg ruszajmy więc do Mantui,
Może zdążymy zabrać mu Julię.
Przecież ci książę, wyraźnie mówi!
Szaleniec wykradł ciało mej córki.
W pościg ruszajmy więc do Mantui,
Może zdążymy zabrać mu Julię.
Monteki
Jakże to syn mój tak straszną kradzież
Zdołał popełnić !
Jakże to syn mój tak straszną kradzież
Zdołał popełnić !
Książe
Nie czas na rozpacz,
Trzeba działać szybko. Może zdążymy go jeszcze dopaść.
Ruszają w pościg za Romeo
Nie czas na rozpacz,
Trzeba działać szybko. Może zdążymy go jeszcze dopaść.
Ruszają w pościg za Romeo
Akt V, scena 5
Mantua. Romeo i Julia siedzą na ławce przytuleni do siebie. Wchodzą Książę, Kapulet i Monteki.
Mantua. Romeo i Julia siedzą na ławce przytuleni do siebie. Wchodzą Książę, Kapulet i Monteki.
Kapulet
Czy to możliwe? Julia ma żywa
W objęciach wroga mego spoczywa
W objęciach wroga mego spoczywa
Monteki
Jakże to syn mój może się bratać
Z córką Kapuleta, wrogą mu przez lata?
Jakże to syn mój może się bratać
Z córką Kapuleta, wrogą mu przez lata?
Książę
Miłość ogromna dzieci połączyła,
Wy nie pozwólcie, by waśń wasza ją zniszczyła.
Romeo od dzisiaj wstęp ma do miasta,
Niech się rodzina wasza rozrasta.
Miłość ogromna dzieci połączyła,
Wy nie pozwólcie, by waśń wasza ją zniszczyła.
Romeo od dzisiaj wstęp ma do miasta,
Niech się rodzina wasza rozrasta.
Pozdrawiam i życzę życia miłosnego szczęśliwszego niż Romea i Julii... :B
Etykiety:
inne opowiadania,
książki,
szkoła,
zadanie domowe
niedziela, 5 października 2014
"Nazwałam go Borys, bo wygląda jak Borys."
Dziesięć złotych zasad bycia świnką morską:
P.S. Dodałam możliwość zaobserwowania bloga jednym kliknięciem :)
1. Srasz gdzie chcesz. Zwłaszcza do miski z jedzeniem, niezależnie od jej kształtu i wielkości.
2. Najlepsze miejsce do sikania to miska z wodą.
3. Wieczorem zawsze masz najwięcej energii i tłuczesz się po całej klatce akurat wtedy, kiedy nie możesz wyjść.
4. Próbujesz zjeść wszystko, co stanie Ci na drodze. Na przykład paczkę chusteczek higienicznych.
5. Gdy tylko usłyszysz zgrzyt zamka, albo poczujesz zapach świeżej trawy kwiczysz z radości jak opętany.
6. Nie mrugasz.
7. Prawdopodobieństwo, że nie wejdziesz pod szafę, wynosi jakieś 2%
8. Frajdę sprawia Ci bieganie w kółko po dywanie cały wieczór.
9. Trzeba Ci sprzątać najrzadziej co drugi dzień.
10. Czasem śpisz na stojąco w swojej misce z jedzeniem z otwartymi oczami.
Tak, to jest miska z jedzeniem, której kształt miał uniemożliwić Borysowi robienie do niej kupy. Nie, nie zadziałało. |
Otóż tak. Jestem szczęśliwą posiadaczką świnka morskiego (ponieważ płeć męska) o imieniu Borys. Jest on na razie niewielkich rozmiarów, sierść ma koloru czarno-rudego, co z daleka wygląda jak brązowy. Na lewej tylniej łapce ma białą łatkę, więc jak wszystkie łapki mają ciemną sierść i czarne pazurki, tak ta jedna jest biała z różowymi pazurkami :) Uwielbia pomidor, mlecze, obierki z ogórka zielonego i srać sobie do jedzenia. Gdy ma ochotę na zabawę uroczo podskakuje, czasami w miejscu. Potrafi bardzo szubko biegać i ślizga się po panelach. Jak próbuje przed czymś uciec, a akurat stoi na panelach, to najpierw przebiera łapkami w miejscu jak w kreskówkach a dopiero potem biegnie :P
Urodzinki ma 5 sierpnia, dziś skończył równe 2 miesiące. Przybył do mnie w ostatnim tygodniu sierpnia. Nie gryzie, ale liże po palcach, co trochę łaskocze ;)
A Wy macie jakieś zwierzątka w domu? Ja zawsze chciałam mieć kameleona. Wraz z Borysem pozdrawiamy czytelników!
P.S. Dodałam możliwość zaobserwowania bloga jednym kliknięciem :)
piątek, 26 września 2014
Jesień za oknem, a ja nie mogę zbierać liści, bo są na drzewach.
Hejo :)
Za oknem szaro, dni coraz chłodniejsze, deszcz wciąż pada i wcale nie ma się ochoty wstawać z łóżka, a tym bardziej wychodzić z domu. Ale przecież nie ma wyboru - trzeba iść do szkoły.
Żaby w tej całej szaro-burej jesieni nie zwariować, trzeba wręcz stanąć na głowie. Dosłownie! Zmienić punkt widzenia i myślenie. Ja już pod koniec wakacji zaczęłam się psychicznie nastawiać na jesień. Nie lubię tej pory roku. Muszę jednak przyznać, że udało mi się znaleźć całkiem sporo miłych rzeczy, które pomogą przetrwać ten czas. A są to:
Jedzonko :)
Za oknem szaro, dni coraz chłodniejsze, deszcz wciąż pada i wcale nie ma się ochoty wstawać z łóżka, a tym bardziej wychodzić z domu. Ale przecież nie ma wyboru - trzeba iść do szkoły.
Żaby w tej całej szaro-burej jesieni nie zwariować, trzeba wręcz stanąć na głowie. Dosłownie! Zmienić punkt widzenia i myślenie. Ja już pod koniec wakacji zaczęłam się psychicznie nastawiać na jesień. Nie lubię tej pory roku. Muszę jednak przyznać, że udało mi się znaleźć całkiem sporo miłych rzeczy, które pomogą przetrwać ten czas. A są to:
Jedzonko :)
- ciastka korzenne
- pierniczki
- gorąca czekolada
- kisiel
- pomarańcze (jakoś tak mi tu pasują)
- oreo
I pozostałe...
- świeczki zapachowe
- książki
- suszenie liści
- szycie stworków z rękawiczek (z resztą już dwa takie znacie :P)
- tworzenie kalendarza adwentowego
Wyszła z tego całkiem ładna lista. Miejmy nadzieję, że dzięki temu dam radę dotrwać do kolejnych wakacji :D
Trzymajcie się ciepło!
Trzymajcie się ciepło!
Wszystkie obrazki pochodzą ze strony weheartit.com
niedziela, 21 września 2014
Szkoła tak bardzo.
Otóż wracam do brzydkiego zwyczaju dodawania postów z coraz większym opóźnieniem. Nie ładnie...
Witajcie! Rok szkolny 2014/2015 trwa już od trzech tygodni, a ja postanowiłam podzielić się z Wami moimi sposobami, na przyjemną (?) naukę.
Po pierwsze, zakładanie zeszytów z wesołymi okładkami. Jeśli nawet przedmiot okaże się nie być ciekawy, to chociaż zeszyt będzie mnie motywował do robienia starannych notatek i nauki.
Po drugie, kolorowe cienkopisy, którymi zapisuję temat lekcji i ważne informacje. Sprawiają, że wszystko jest przejrzyste i łatwiej znaleźć potrzebne informacje.
Po trzecie, mój "eksperyment" - gruby kołonotatnik, w którym zapisuję najważniejsze informacje. Jeśli widzę, że na lekcji jest trudny temat albo nie umiem czegoś zapamiętać, w domu przepisuję trudniejsze rzeczy do notatnika i rysuję obrazki, które pomogą mi w ich zapamiętaniu.
Po czwarte, własnoręcznie uszyty piórnik. Ma dokładnie tyle przegródek, ile potrzebuję. Jest wygodny i jestem dumna z tego, że sama go zrobiłam :)
Po piąte, kalendarz. Niewielki notatnik, najcieńszy, jaki udało mi się znaleźć, żeby dodatkowo nie zwiększał ciężaru plecaka. Zapisuję w nim kartkówki, sprawdziany, rzeczy, o których muszę pamiętać. W ten sposób nie muszę się zastanawiać, czy o czymś nie zapomniałam, wystarczy, że zajrzę do niego i od razu wiem, co będzie się działo.
Po szóste i chyba najważniejsze: odrabianie lekcji na bieżąco. Po szkole, gdy zjem obiad i odpocznę, wyciągam książki i zeszyty z plecaka i patrzę, co było zadane. Jeśli w zeszycie jest informacja o zadaniu domowym, odkładam go na biurko razem z książką, która będzie mi potrzebna. Jeśli nie ma nic do odrabiania, chowam książki i zeszyt do szafki. Dzięki temu mam porządek i nie muszę ciągle czegoś szukać. Później siadam przy biurku i zabieram się do roboty, zaczynając od zadań na jutro.
Po siódme, pakowanie się wieczorem, dzień wcześniej. Zaraz po odrobieniu lekcji z pomocą planu wkładam do plecaka wszystkie potrzebne rzeczy. Nie spieszę się i niczego nie zapominam.
Mam nadzieję, że choć jeden z powyższych sposobów przyda się Wam, aby opanować zwalające się na Was zewsząd szkolne obowiązki :)
Jeszcze kilka ciekawych obrazków, które niedawno znalazłam:
Wszystkie pochodzą ze strony weheartit
Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się ciepło ;)
Witajcie! Rok szkolny 2014/2015 trwa już od trzech tygodni, a ja postanowiłam podzielić się z Wami moimi sposobami, na przyjemną (?) naukę.
Po pierwsze, zakładanie zeszytów z wesołymi okładkami. Jeśli nawet przedmiot okaże się nie być ciekawy, to chociaż zeszyt będzie mnie motywował do robienia starannych notatek i nauki.
Po drugie, kolorowe cienkopisy, którymi zapisuję temat lekcji i ważne informacje. Sprawiają, że wszystko jest przejrzyste i łatwiej znaleźć potrzebne informacje.
Po trzecie, mój "eksperyment" - gruby kołonotatnik, w którym zapisuję najważniejsze informacje. Jeśli widzę, że na lekcji jest trudny temat albo nie umiem czegoś zapamiętać, w domu przepisuję trudniejsze rzeczy do notatnika i rysuję obrazki, które pomogą mi w ich zapamiętaniu.
Po czwarte, własnoręcznie uszyty piórnik. Ma dokładnie tyle przegródek, ile potrzebuję. Jest wygodny i jestem dumna z tego, że sama go zrobiłam :)
Po piąte, kalendarz. Niewielki notatnik, najcieńszy, jaki udało mi się znaleźć, żeby dodatkowo nie zwiększał ciężaru plecaka. Zapisuję w nim kartkówki, sprawdziany, rzeczy, o których muszę pamiętać. W ten sposób nie muszę się zastanawiać, czy o czymś nie zapomniałam, wystarczy, że zajrzę do niego i od razu wiem, co będzie się działo.
Po szóste i chyba najważniejsze: odrabianie lekcji na bieżąco. Po szkole, gdy zjem obiad i odpocznę, wyciągam książki i zeszyty z plecaka i patrzę, co było zadane. Jeśli w zeszycie jest informacja o zadaniu domowym, odkładam go na biurko razem z książką, która będzie mi potrzebna. Jeśli nie ma nic do odrabiania, chowam książki i zeszyt do szafki. Dzięki temu mam porządek i nie muszę ciągle czegoś szukać. Później siadam przy biurku i zabieram się do roboty, zaczynając od zadań na jutro.
Po siódme, pakowanie się wieczorem, dzień wcześniej. Zaraz po odrobieniu lekcji z pomocą planu wkładam do plecaka wszystkie potrzebne rzeczy. Nie spieszę się i niczego nie zapominam.
Mam nadzieję, że choć jeden z powyższych sposobów przyda się Wam, aby opanować zwalające się na Was zewsząd szkolne obowiązki :)
Jeszcze kilka ciekawych obrazków, które niedawno znalazłam:
Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się ciepło ;)
poniedziałek, 8 września 2014
Szał opowiadaniowy :P
Witam Was, po raz kolejny z jednodniowym opóźnieniem, co jak na mnie jest i tak świetnym wynikiem, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Okazało się, że gdy dojeżdżam do szkoły autobusem i nagle mam kilka przedmiotów więcej i głowę pełną pomysłów, to co chwilę na coś mi brakuje czasu :<
Kilka rzeczy, których ostatnio jest u mnie dużo:
No, ale na pewno patrzycie teraz na tytuł i zastanawiacie się, gdzie te obiecane opowiadania. Otóż, jak pewnie wytrwalsi czytelnicy wiedzą, czasem dodaję opowiadania, które pisałam jako zadanie domowe. W sumie, to szkoła dzięki temu nie wydaje się taka zła - motywuje do pisania ;)
Mam dla Was dwa opowiadania. Jedno krótkie (śmiech na sali, większość klasy miała pół strony w zeszycie, ja rozpisałam się na 3), które miało być opowiadaniem z mottem w postaci jakiegoś przysłowia, drugie związane z mitologią, mitami i bogami greckimi. Mam nadzieję, że się Wam spodobają :)
#2 "Życie wśród bogów"
Będąc w Grecji możemy zobaczyć, że gdy Helios kończy swą wędrówkę po niebie i nastaje wieczór, na jego miejsce przybywa Selene. Jej srebrny rydwan lśni na tle ciemnego nieba w towarzystwie gwiazd. Jeśli ktoś ma dobry słuch, zapewne usłyszy ciche pochlipywanie. To Plejady oraz Hiady, boginie zmienione w gwiazdy, które wciąż rozpaczają po śmierci swego brata.
I nawet, jeśli ktoś chciałby tej nocy zobaczyć coś więcej, to jestem pewna, ze nie dałby rady. Być może nad ranem pamiętałby jeszcze Hypnosa i to, jak bóg snu delikatnie ułożył go do odpoczynku.
A sny w Grecji są niesamowite.
Tanatos stał nade mną z groźną miną. Zastanawiałam się, czego ode mnie chce.
- Hades się tobą zajmie – rzekł grubym głosem, odwrócił się i odszedł.
- Jak to Hades?! – krzyknęłam za nim. – Od kiedy jestem martwa?
- Nie jesteś – odrzekł spokojnie Hades, pojawiając się nagle za moimi plecami. – Wybrałem cię spośród wszystkich ludzi, abyś pomagała mi sprawować moją władzę.
Pokazał mi najmroczniejsze części swej krainy, gdzie dusze wiły się w męczarniach. Pokazał mi Styks, rzekę, przez którą Charon przewoził zmarłych. Zaprowadził mnie na Pola Elizejskie, gdzie panował dobrobyt. Miałam też okazję rozmawiać z ich władcą, Kronosem, który okazał się niezbyt miły.
- Gdybyś spotkała Zeusa przekaż mu, że wciąż się gniewam za to, ze odebrał mi władzę – odwrócił się na pięcie i tyle go widziałam.
Hades wrócił do swojej części podziemnego królestwa, a mi powiedział, bym się rozejrzała, bo wkrótce będę musiała samodzielnie trafić w każde miejsce. Snułam się więc od Tartaru, najmroczniejszych części hadesu, aż po spokojne Pola Elizejskie. Jednak moja wędrówka nie trwała długo, gdyż zjawiła się Persefona i krzyknęła na mnie z wyrzutem:
- To ty chcesz mi zabrać męża! – z jej twarzy biła wściekłość. Za jej plecami ujrzałam Eris, boginię niezgody. Zapewne ona nagadała jej tych głupot…
- Nie, nie, spokojnie, ja tylko będę…
- Nie obchodzi mnie, co będziesz! Masz w tej chwili opuścić Hades, albo utopię cię w Styksie!*
Zrobiło się niewesoło, bo nie miałam bladego pojęcia, jak się stąd wydostać, a na możliwość spytania o to Hadesa nie miałam najmniejszych szans.
I gdy już wydawało się, że Persefona zaciągnie mnie do rzeki i bez najmniejszych oporów utopi…
Obudziłam się w Grecji. Był piękny poranek, a Helios dopiero co zaczynał swą wędrówkę po nieboskłonie. Wtedy ucieszyłam się, że nie żyję wśród bogów i jestem tylko zwykłym człowiekiem.
Okazało się, że gdy dojeżdżam do szkoły autobusem i nagle mam kilka przedmiotów więcej i głowę pełną pomysłów, to co chwilę na coś mi brakuje czasu :<
Kilka rzeczy, których ostatnio jest u mnie dużo:
- dużo zabawy ze świnkiem morskim
- dużo gry na gitarze
- dużo pisania opowiadań (a przynajmniej więcej niż przez ostatnie kilka miesięcy)
- dużo spotkań z pozytywnymi ludźmi :)
- dużo jeżdżenia autobusem
- mało czytania :(
- mało snu (mniej niż zwykle było)
- mało plastycznej twórczości :(
- mało włóczenia się po dworze
- mało spotkań z ludźmi z osiedla
No, ale na pewno patrzycie teraz na tytuł i zastanawiacie się, gdzie te obiecane opowiadania. Otóż, jak pewnie wytrwalsi czytelnicy wiedzą, czasem dodaję opowiadania, które pisałam jako zadanie domowe. W sumie, to szkoła dzięki temu nie wydaje się taka zła - motywuje do pisania ;)
Mam dla Was dwa opowiadania. Jedno krótkie (śmiech na sali, większość klasy miała pół strony w zeszycie, ja rozpisałam się na 3), które miało być opowiadaniem z mottem w postaci jakiegoś przysłowia, drugie związane z mitologią, mitami i bogami greckimi. Mam nadzieję, że się Wam spodobają :)
#1 „Mieć cały dom na głowie”
Antoś wpadł do przedpokoju w zabłoconych butach i rzucił tornister w kąt, nieszczęśliwie trafiając Mruczka. Kot prychnął na chłopca i ślizgając się na panelach wbiegł do salonu. Tam wpadł na Anię i wytrącił z jej lepkich od lukru rączek ciasteczko. Już po chwili w całym domu rozległ się jej płacz. Zrozpaczona Aneczka usiadła, opierając się o drabinę, na której stał Bartek próbując wkręcić żarówkę. Zachwiał się po czym spadł prosto na tatę, który drzemał właśnie na kanapie.
- Mógłbyś trochę uważać! – rozzłościł się tata.
- Ja?! To wszystko przez tą małą!
I rozpoczęła się awantura, w której tata i Bartek próbowali przekrzyczeć płacz Ani i głośne miauczenie Mruczka. Antoś natomiast biegał po salonie w zabłoconych butach i próbował zwrócić na siebie uwagę.
W tym całym rozgardiaszu, nie wiadomo jakim cudem, rodzina nagle usłyszała cichy głos mamy.
- Dobry Boże, co tu się wyprawia…
Niewysoka, drobna kobieta stała w drzwiach trzymając siatki z zakupami w obu dłoniach i ogarniała wzrokiem panujący w domu chaos. Delikatny uśmiech rozjaśnił jej twarz, gdy ściągała buty. Pokręciła głową, co miało oznaczać „nawet na chwilę nie można was zostawić samych” i wniosła zakupy do kuchni. Posadziła Anię na krześle, wytarła jej nosek i wręczyła nowe ciasteczko. Zabrała Antosia do przedpokoju i wytłumaczyła, dlaczego powinien ściągać buty, a później wręczyła mu miotłę, na co chłopiec z zapałem zaczął sprzątać błoto. Wreszcie weszła do salonu.
- No ładnie! – podparła się pod boki i spojrzała z wyrzutem na tatę i Bartka. – Bartek, podobno z ciebie taki ekspert, że żarówkę wymienisz w minutę. I co? – Bartek wszedł pokornie na drabinę i podjął przerwaną pracę.– A ty miałeś iść z Antosiem na plac zabaw – zwróciła się do taty. - Cały dom na mojej głowie!
Na co Antek przerwał zamiatanie i ze zdziwioną miną spojrzał na mamę.
- Mamo, ale jak ty uniesiesz cały nasz dom?
Będąc w Grecji możemy zobaczyć, że gdy Helios kończy swą wędrówkę po niebie i nastaje wieczór, na jego miejsce przybywa Selene. Jej srebrny rydwan lśni na tle ciemnego nieba w towarzystwie gwiazd. Jeśli ktoś ma dobry słuch, zapewne usłyszy ciche pochlipywanie. To Plejady oraz Hiady, boginie zmienione w gwiazdy, które wciąż rozpaczają po śmierci swego brata.
I nawet, jeśli ktoś chciałby tej nocy zobaczyć coś więcej, to jestem pewna, ze nie dałby rady. Być może nad ranem pamiętałby jeszcze Hypnosa i to, jak bóg snu delikatnie ułożył go do odpoczynku.
A sny w Grecji są niesamowite.
Tanatos stał nade mną z groźną miną. Zastanawiałam się, czego ode mnie chce.
- Hades się tobą zajmie – rzekł grubym głosem, odwrócił się i odszedł.
- Jak to Hades?! – krzyknęłam za nim. – Od kiedy jestem martwa?
- Nie jesteś – odrzekł spokojnie Hades, pojawiając się nagle za moimi plecami. – Wybrałem cię spośród wszystkich ludzi, abyś pomagała mi sprawować moją władzę.
Pokazał mi najmroczniejsze części swej krainy, gdzie dusze wiły się w męczarniach. Pokazał mi Styks, rzekę, przez którą Charon przewoził zmarłych. Zaprowadził mnie na Pola Elizejskie, gdzie panował dobrobyt. Miałam też okazję rozmawiać z ich władcą, Kronosem, który okazał się niezbyt miły.
- Gdybyś spotkała Zeusa przekaż mu, że wciąż się gniewam za to, ze odebrał mi władzę – odwrócił się na pięcie i tyle go widziałam.
Hades wrócił do swojej części podziemnego królestwa, a mi powiedział, bym się rozejrzała, bo wkrótce będę musiała samodzielnie trafić w każde miejsce. Snułam się więc od Tartaru, najmroczniejszych części hadesu, aż po spokojne Pola Elizejskie. Jednak moja wędrówka nie trwała długo, gdyż zjawiła się Persefona i krzyknęła na mnie z wyrzutem:
- To ty chcesz mi zabrać męża! – z jej twarzy biła wściekłość. Za jej plecami ujrzałam Eris, boginię niezgody. Zapewne ona nagadała jej tych głupot…
- Nie, nie, spokojnie, ja tylko będę…
- Nie obchodzi mnie, co będziesz! Masz w tej chwili opuścić Hades, albo utopię cię w Styksie!*
Zrobiło się niewesoło, bo nie miałam bladego pojęcia, jak się stąd wydostać, a na możliwość spytania o to Hadesa nie miałam najmniejszych szans.
I gdy już wydawało się, że Persefona zaciągnie mnie do rzeki i bez najmniejszych oporów utopi…
Obudziłam się w Grecji. Był piękny poranek, a Helios dopiero co zaczynał swą wędrówkę po nieboskłonie. Wtedy ucieszyłam się, że nie żyję wśród bogów i jestem tylko zwykłym człowiekiem.
* Dopiero, gdy skończyłam przepisywać z komputera do zeszytu, zorientowałam się, że gdyby Persefona mnie utopiła, to umarłabym i trafiłabym... dokładnie w to samo miejsce XD Ale to w końcu sen, może być nielogicznie ;)
To tyle na dziś :) Następna notka ukaże się w weekend lub najpóźniej w przyszły wtorek. Komentujcie, krytykujcie, proponujcie co tylko Wam przyjdzie do głowy. A ja żegnam Was i życzę powodzenia w szkole!
Pozytywna nuta na ten tydzień :)
Etykiety:
inne opowiadania,
mitologia,
muzyka,
zadanie domowe
środa, 27 sierpnia 2014
Podsumowanie wakacyjne
Hejo :)
Jak Wam minęły wakacje? Bo mi wspaniale! Tyle się działo, że mam wrażenie jakby minął cały rok, a nie tylko dwa miesiące :P
Wakacyjne zdjęcia...
(Większość robił ktoś z mojej rodziny albo przyjaciółka ;))
Ja i moja gitara :) |
Poranne mgły w górach (Jaworzynka) |
Łąka na Ochodzitej (Koniaków) |
Artystycznie na Wyspie Sobieszewskiej :) Pomysł na zdjęcie: ja Fotograf: mój tata |
Gdańska starówka w godzinach popołudniowych |
Fontanna Neptuna w Gdańsku |
księżyc nad jeziorem Ryńskim |
"Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :) |
Co się wydarzyło...
- Idę do gimnazjum - nowa szkoła, nowi ludzie, dojazd autobusem. Jutro mam spotkanie integracyjne i poznam swoją klasę :)
- Polubiłam pomarańcze. Próbowałam ich, gdy byłam mała i wydawały mi się strasznie kwaśne, a teraz bardzo mi zasmakowały.
- Uczę się grać na gitarze. Zawsze wydawało mi się, że nauka gry na tym instrumencie polega na nudnym przekładaniu chwytów i bólu palców. A tymczasem, gdy ok. pół roku temu poznałam bicie (czyli w jaki sposób majtać ręką po strunach, żeby był jakiś rytm), ćwiczyłam je bez gitary słuchając piosenek. Jechałam na przykład na wycieczkę szkolną autobusem i miałam słuchawki w uszach, a dłoń obijałam o nogę, ćwicząc bicie. Dzięki temu gdy teraz zaczęłam się uczyć, ręka latała mi automatycznie i skupiając się na chwytach umiałam coś zagrać.
- Chyba umiem się lepiej zorganizować. Tak mi się przynajmniej wydaje. Mając coś do zrobienia umiem powstrzymać się od, na przykład, gry na komputerze czy robienia czegoś przyjemnego, a skupieniu się na tym, co muszę wykonać. Mam nadzieję, ze odbije się to też na blogu - nie będzie kilkumiesięcznych przerw. Ale to się dopiero okaże.
- Będę mieć świnkę morską :) Już za kilka dni, gdy w moim domu skończy się remont, będę mogła odebrać ślicznego samczyka o rudobrązowej sierści od koleżanki. Ma on niecały miesiąc i jeszcze nie wymyśliłam mu imienia.
- Postanowiłam własnoręcznie uszyć piórnik szkolny. Jeden już szyłam, ale nie był on przeznaczony do noszenia przyborów szkolnych, ale pojedynczych długopisów i ołówków na wycieczkach, więc był o wiele mniejszy. Ten, za który teraz się zabieram, będzie miał trzy duże kieszenie i jedną małą. Gdy tylko skończę szycie wstawię tutaj zdjęcie ;)
- Przeczytałam kilka książek, między innymi "Złodziejkę książek" Markusa Zusaka, która była lekturą w Blogowym Klubie Książek. Jestem nią po prostu oczarowana. Ma niesamowity klimat, którego nie da się opisać. Zachęcam do przeczytania. Nie zniechęcajcie się dużą ilością stron - w trakcie czytania w ogóle tego się tego nie odczuwa.
- Pokochałam pierniczki z nadzieniem.
Następna notka ukaże się w ciągu pierwszego tygodnia września (najpóźniej 7.09). Pozdrawiam Was i życzę powodzenia na nowy rok szkolny :)
P.S. Jak Wam się podoba zmieniony wygląd bloga?
P.S. 2 Uzupełniłam playlistę na blogu. teraz są tam wszystkie składanki z kanału AdrianavonZieglera ;)
P.S. Jak Wam się podoba zmieniony wygląd bloga?
P.S. 2 Uzupełniłam playlistę na blogu. teraz są tam wszystkie składanki z kanału AdrianavonZieglera ;)
piątek, 1 sierpnia 2014
Opowiadanie na szybko i do zobaczenia za 26 dni :)
Cześć! Za dwie i pół godziny wyjeżdżam na rekolekcje wakacyjne, nie będzie mnie aż do 26 sierpnia. Notka podsumowująca moje wakacyjne wyjazdy ukaże się pod koniec sierpnia, a na razie chciałabym pokazać Wam moje opowiadanie, które jest opisem mojego profilu w grze smoki.nightwood.net, którą z resztą serdecznie Wam polecam :) W opowiadaniu wykorzystałam też cytaty z różnych książek. Zapraszam do czytania!
Spacerując wąskimi ścieżkami Nocnego Lasu podziwiałeś przebijające się przez drobne listki światło. Większość ludzi, którzy tędy przechodzili, była zbyt zajęta swoimi sprawami, by zwrócić uwagę na to jakże ulotne piękno.
Po chwili dotarłeś do niewielkiej polany, gdzie rozbiła się karawana. Zaciekawieni ludzie oglądali wspaniałości jakie przywiozła z dalekich krain: srebrny piasek, krew bogów, oddech pustyni... Skierowałeś wzrok dalej, gdzie siedziała Łowczyni. Jej twarz pomalowana była kolorowymi farbami. Chwilę przyglądałeś się, jak przyjmuje żywe srebro od niskiego mężczyzny. Przy jego nodze plątało się niewielkie stworzenie o srebrzyście zielonych łuskach. Smok ciągnął go za nogawkę spodni, najwyraźniej miał ochotę na zabawę. Uśmiechnąłeś się. Bardzo lubiłeś to miejsce. Mistrz Zagadek, Trismegistus, Łowczyni*, hodowcy smoków przychodzących tu po potrzebne im składniki... Wszystko to tworzyło niesamowity, magiczny klimat.
"Mimo że od wytworów pracy rąk ludzkich zawsze wolałem dzieła natury, w tym artystycznym nieładzie było coś ujmującego"
Kat Falls "Podwodny Świat. Osada"
Gdy ruszyłeś w drogę powrotną do swej chatki, zaczynało się ściemniać. Niewidoczna w mroku ścieżka stała się prawdziwą pułapką, z wystającymi korzeniami, wielkimi kamieniami i śliskim błotem. Przekonałeś się o tym, gdy niemal wylądowałeś na ziemi przejechawszy się na stromym zboczu. I choć w dzień zapewne rozbawiłoby cię to zdarzenie, to teraz tylko nieco ostrożniej stawiałeś stopy. W ciemności las wydawał się być wspaniałym królestwem, którego strzegły drzewa. Ogromni, przerażający strażnicy, przy których byłeś tylko drobną, maleńką postacią wśród zarośli. Przycisnąłeś mocniej niewielkie zawiniątko pod płaszczem, które dziś otrzymałeś od pewnego starca. Twierdził, że to smocze jajo. Kto go tam wie? Może rzeczywiście nim było.
"Nocą każdy jest mały"
Cornelia Funke "Król Złodziei"
Nagle usłyszałeś za sobą cichy trzask gałązki. Odwróciłeś się gwałtownie, lecz w ciemności nic nie mogłeś dostrzec. Zdawało Ci się jednak, że o twoją rękę coś się otarło. Wzdrygnąłeś się. To zapewne tylko wiewiórka, przemknęło Ci przez myśl. Mimo wszystko poruszałeś się już ciszej, nasłuchując dziwnie brzmiących dźwięków. Już po chwili usłyszałeś kolejny cichy trzask, a później coś jakby szelest tkaniny. Nagle coś przemknęło tuż obok Ciebie i w ciemności rozbłysło delikatne światło. Krzyknąłeś i niewiele brakowało, byś upadł, lecz w ostatniej chwili ktoś złapał cię za rękę. W świetle lampionu ujrzałeś dziewczynę o kręconych blond włosach sięgających jej do ramion. Miała na sobie szkarłatny płaszcz z grubego materiału. Jej szare oczy błyszczały z zaciekawienia, a długie kolczyki w kształcie kwiatów pobrzękiwały przy każdym ruchu.
- Zgubiłeś się - bardziej stwierdziła niż spytała. Jej głos był cichy, ale zarazem pewny i dumny.
- Nie sądzę, zmierzam właśnie do domu - odparłeś półgłosem. Oboje uznaliście, że do magii tej spokojnej nocy nie pasuje głośna rozmowa.
- Znajdujesz się nieopodal smoczej akademii, a tutaj prawie nikt nie mieszka. W mroku łatwo pomylić ścieżki - odgarnęła włosy za ucho i na jej ręce zauważyłeś srebrny symbol. Takie symbole mieli tylko ludzie, którzy rzucili kiedyś potężne zaklęcie. Większość z nich walczyła z Pradawnym*, inni jedynie przybyli do jego jaskini, by zmienić swe bestie w smoka chaosu. Stwierdziłeś, że musi mieszkać w Nocnym Lesie bardzo długo.
- Rzeczywiście, nie miałem pojęcia, że tak bardzo zboczyłem z trasy... - jeśli na prawdę byliście przy akademii, to musiałeś zmylić drogę kilka godzin temu.
- Może zechcesz u mnie przenocować? Mój dom znajduje się dość daleko, ale na smoczym grzbiecie dotrzemy tam w ciągu kilku minut - teraz dopiero zauważyłeś, że za dziewczyną w ciemności połyskują smocze łuski. Nie mogłeś zobaczyć zbyt wiele, ale bestia wydawała się być potężna, zapewne była już dorosła.
- Najpierw chciałbym wiedzieć, jak właściwie mnie tu znalazłaś? I dlaczego chowałaś się w mroku, zamiast od razu się ujawnić?
- Wysyłałam właśnie smoki do Wrót Nocy Głębokiej* - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - A wracając natknęłam się na ciebie i zastanawiałam się dokąd idziesz. Postanowiłam cię śledzić, ale chyba kiepsko mi to wyszło, bo nie mogłam się powstrzymać by z ciekawości nie spytać się, co tu robisz - miała roześmiane oczy, gdy to mówiła.
Postanowiłeś zgodzić się na propozycję nieznajomej, choćby tylko dlatego, żeby nieco się o niej dowiedzieć.
"- Od kiedy mnie śledzisz? - spytała Beatrycze.
[...] - Od kiedy cię zobaczyłem.
- A... dlaczego?
- Zawsze musi być jakiś powód? Śledziłem cię i już.
- A dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Bo nie pozwoliłabyś się śledzić."
Pierdomenico Baccalario "Kod królów"
Smoczyca, na której lecieliście, nosiła imię Selindiana. Dziewczyna powiedziała, że jej żywiołem niegdyś była burza, a dwa lata temu za sprawą eliksiru zmieniła się w Feniksa*. Siedząc na jej grzbiecie mogłeś podziwiać ostre czarne łuski, mieniące się barwami złota i ognistej czerwieni.
"I polecieli na przód, para władców powietrza"
Christoper Paolini "Eragon"
Dotarliście do niewielkiej chatki z brzozowego drewna. Nieznajoma zaprosiła cię do przytulnego saloniku, w którym właściwie nie było widać ścian przez zasłaniające je półki z książkami. Książki... była ich cała masa! Wypełniały szczelnie każdy centymetr. Leżały na stoliku, na kominku, koło fotela, stały w równych rządkach na półkach. Usiadłeś na kanapie, a dziewczyna rozpaliła w kominku i przyniosła Ci kubek kakao. Usadowiła się obok Ciebie na błękitnych poduszkach starej kanapy. Rozpoczęła rozmowę, a Ty sączyłeś ciepły napój przyglądając się jej pogodnej twarzy.
- Moje imię nie jest ważne, mów mi Mella albo Mel. W Nocnym Lesie mieszkam już od 2009 roku. Wiele razy odchodziłam i znów wracałam... Cały czas była przy mnie Lila, smoczyca cienia, która wielokrotnie zmieniała żywioł, aż w 2013 roku wraz z Finią i Mejli połączyły się w potężny chaos. - Selindiana ułożyła się obok niej na ziemi i położyła głowę tuż przy stopach dziewczyny. - Obecnie Fimelia jest najstarszym z moich smoków, zaraz po niej jest Selindiana, a później Ergor i Mery z bardzo niewielką różnicą wieku. Niedawno, bo w wakacje 2014 roku przygarnęłam jeszcze dwójkę maluchów - spojrzała w kierunku kominka, przy którym leżały dwa jaja. Jedno było szare, jakby przydymione, natomiast drugie lśniło bladoniebieskim blaskiem. - Są to Riatta i Prosper, który aż się rwie do walki - uśmiechnęła się i pogładziła Selindianę po łbie.
- A o czym marzysz? Do czego jeszcze dążysz, skoro już tyle osiągnęłaś?
Mel odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na ciebie. Widziałeś jej śmiejące się oczy i pomyślałeś, że to bardzo wesoła osoba. Uśmiech właściwie nie schodził jej z twarzy.
- Chciałabym bardziej zaangażować się w życie na forum. Wziąć udział w Brylantowym Śpiewie, Robinsonach*... To byłoby coś! Myślałam też, aby w przyszłości zmienić żywioł Prospera na halloween, a Riatty na lód. Ale to bardzo odległe plany. Na razie wystarcza mi towarzystwo ciekawych ludzi i możliwość pokazania im siebie.
Rozmawialiście długo, a później zasnęliście - ty na kanapie, ona wtulona w Selindianę koło kominka. Przepełniał cię spokój, jakbyś nagle znalazł się w jednej z tych przyjemnych opowieści z barwnymi postaciami, które czyta się na dobranoc.
"Cały świat to jedna wielka opowieść, a my gramy w niej różne role."
Michael Ende "Momo"
Gdy się obudziłeś, Melli nie było. Ogień w kominku przygasał, a kubek z niedopitym kakao stał wśród książek na stole. Wyszedłeś przed dom i tam ją zobaczyłeś - szła wraz ze swymi podopiecznymi, obładowana łupami z wypraw. Bestie skakały wokół niej, ciągnęły za płaszcz, trącały włosy - byle tylko zwrócić na siebie uwagę. A ona szła wśród nich po leśnej ścieżce i wyglądała jak najszczęśliwsza osoba na świecie.
"Było parę godzin przed świtem - czas, gdy nic się nie porusza, a wszystko, co żywe, czeka na pierwsze ciepłe muśnięcie słońca"
Christoper Paolini "Eragon"
- Zapewne musisz już iść - powiedziała Mel, rozkładając zdobycze swoich podopiecznych na podłodze salonu. Przed jej domem odpoczywały smoki, zmęczone nocną wyprawą. - Jeśli kiedyś zechcesz porozmawiać, możesz do mnie napisać, lub wpaść osobiście.
- Pewnie tak - uścisnąłeś jej dłoń i ruszyłeś w stronę domu. Postanowiłeś wpadać częściej do tego spokojnego, radosnego domu, który wyglądał jak wyjęty z książki, a jego właścicielka witała i żegnała cię promiennym uśmiechem.
"Kiepskie opowieści nie ożywają"
Cornelia Funke "Atramentowe Serce"
Znajduje się tu kilka nazw pochodzących z gry, których możecie nie rozumieć. A więc wyjaśnienia:
*Łowczyni, Trismegistus, Mistrz Zagadek - postacie z gry.
*Mel ma na ręce symbol, który powstał po rzuceniu potężnego zaklęcia, być może walki z Pradawnym. Był to smok, który siał spustoszenie w Nocnym Lesie i hodowcy podczas eventu musieli zjednoczyć się by go pokonać.
*Wrota Nocy Głębokiej, do których Mella wysłała smoki - specjalna wyprawa, z której bestie przynoszą składniki potrzebne w grze. Specjalna, ponieważ otwarta jest tylko w nocy.
*Jest mowa o zmianie żywiołu smoka na Feniksa, a wcześniej o zmianie na Chaos. Nightwood to gra, w której smoki dzielą się na żywioły (coś jak rasy). Jedne żywioły są pospolite, można je zdobyć przygarniając smoka, inne rzadkie, zdobywane przez podanie bestii eliksiru czy połączenie trzech podopiecznych w smoka chaosu.
*Brylantowy Śpiew, Robinsonowie - konkursy organizowane na forum gry.
Pozdrawiam serdecznie, życzę miłych wakacji. Spotkamy się w połowie sierpnia :)
P.S. Mój profil w grze: Mella ^.^
Spacerując wąskimi ścieżkami Nocnego Lasu podziwiałeś przebijające się przez drobne listki światło. Większość ludzi, którzy tędy przechodzili, była zbyt zajęta swoimi sprawami, by zwrócić uwagę na to jakże ulotne piękno.
Po chwili dotarłeś do niewielkiej polany, gdzie rozbiła się karawana. Zaciekawieni ludzie oglądali wspaniałości jakie przywiozła z dalekich krain: srebrny piasek, krew bogów, oddech pustyni... Skierowałeś wzrok dalej, gdzie siedziała Łowczyni. Jej twarz pomalowana była kolorowymi farbami. Chwilę przyglądałeś się, jak przyjmuje żywe srebro od niskiego mężczyzny. Przy jego nodze plątało się niewielkie stworzenie o srebrzyście zielonych łuskach. Smok ciągnął go za nogawkę spodni, najwyraźniej miał ochotę na zabawę. Uśmiechnąłeś się. Bardzo lubiłeś to miejsce. Mistrz Zagadek, Trismegistus, Łowczyni*, hodowcy smoków przychodzących tu po potrzebne im składniki... Wszystko to tworzyło niesamowity, magiczny klimat.
"Mimo że od wytworów pracy rąk ludzkich zawsze wolałem dzieła natury, w tym artystycznym nieładzie było coś ujmującego"
Kat Falls "Podwodny Świat. Osada"
Gdy ruszyłeś w drogę powrotną do swej chatki, zaczynało się ściemniać. Niewidoczna w mroku ścieżka stała się prawdziwą pułapką, z wystającymi korzeniami, wielkimi kamieniami i śliskim błotem. Przekonałeś się o tym, gdy niemal wylądowałeś na ziemi przejechawszy się na stromym zboczu. I choć w dzień zapewne rozbawiłoby cię to zdarzenie, to teraz tylko nieco ostrożniej stawiałeś stopy. W ciemności las wydawał się być wspaniałym królestwem, którego strzegły drzewa. Ogromni, przerażający strażnicy, przy których byłeś tylko drobną, maleńką postacią wśród zarośli. Przycisnąłeś mocniej niewielkie zawiniątko pod płaszczem, które dziś otrzymałeś od pewnego starca. Twierdził, że to smocze jajo. Kto go tam wie? Może rzeczywiście nim było.
"Nocą każdy jest mały"
Cornelia Funke "Król Złodziei"
Nagle usłyszałeś za sobą cichy trzask gałązki. Odwróciłeś się gwałtownie, lecz w ciemności nic nie mogłeś dostrzec. Zdawało Ci się jednak, że o twoją rękę coś się otarło. Wzdrygnąłeś się. To zapewne tylko wiewiórka, przemknęło Ci przez myśl. Mimo wszystko poruszałeś się już ciszej, nasłuchując dziwnie brzmiących dźwięków. Już po chwili usłyszałeś kolejny cichy trzask, a później coś jakby szelest tkaniny. Nagle coś przemknęło tuż obok Ciebie i w ciemności rozbłysło delikatne światło. Krzyknąłeś i niewiele brakowało, byś upadł, lecz w ostatniej chwili ktoś złapał cię za rękę. W świetle lampionu ujrzałeś dziewczynę o kręconych blond włosach sięgających jej do ramion. Miała na sobie szkarłatny płaszcz z grubego materiału. Jej szare oczy błyszczały z zaciekawienia, a długie kolczyki w kształcie kwiatów pobrzękiwały przy każdym ruchu.
- Zgubiłeś się - bardziej stwierdziła niż spytała. Jej głos był cichy, ale zarazem pewny i dumny.
- Nie sądzę, zmierzam właśnie do domu - odparłeś półgłosem. Oboje uznaliście, że do magii tej spokojnej nocy nie pasuje głośna rozmowa.
- Znajdujesz się nieopodal smoczej akademii, a tutaj prawie nikt nie mieszka. W mroku łatwo pomylić ścieżki - odgarnęła włosy za ucho i na jej ręce zauważyłeś srebrny symbol. Takie symbole mieli tylko ludzie, którzy rzucili kiedyś potężne zaklęcie. Większość z nich walczyła z Pradawnym*, inni jedynie przybyli do jego jaskini, by zmienić swe bestie w smoka chaosu. Stwierdziłeś, że musi mieszkać w Nocnym Lesie bardzo długo.
- Rzeczywiście, nie miałem pojęcia, że tak bardzo zboczyłem z trasy... - jeśli na prawdę byliście przy akademii, to musiałeś zmylić drogę kilka godzin temu.
- Może zechcesz u mnie przenocować? Mój dom znajduje się dość daleko, ale na smoczym grzbiecie dotrzemy tam w ciągu kilku minut - teraz dopiero zauważyłeś, że za dziewczyną w ciemności połyskują smocze łuski. Nie mogłeś zobaczyć zbyt wiele, ale bestia wydawała się być potężna, zapewne była już dorosła.
- Najpierw chciałbym wiedzieć, jak właściwie mnie tu znalazłaś? I dlaczego chowałaś się w mroku, zamiast od razu się ujawnić?
- Wysyłałam właśnie smoki do Wrót Nocy Głębokiej* - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - A wracając natknęłam się na ciebie i zastanawiałam się dokąd idziesz. Postanowiłam cię śledzić, ale chyba kiepsko mi to wyszło, bo nie mogłam się powstrzymać by z ciekawości nie spytać się, co tu robisz - miała roześmiane oczy, gdy to mówiła.
Postanowiłeś zgodzić się na propozycję nieznajomej, choćby tylko dlatego, żeby nieco się o niej dowiedzieć.
"- Od kiedy mnie śledzisz? - spytała Beatrycze.
[...] - Od kiedy cię zobaczyłem.
- A... dlaczego?
- Zawsze musi być jakiś powód? Śledziłem cię i już.
- A dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Bo nie pozwoliłabyś się śledzić."
Pierdomenico Baccalario "Kod królów"
Smoczyca, na której lecieliście, nosiła imię Selindiana. Dziewczyna powiedziała, że jej żywiołem niegdyś była burza, a dwa lata temu za sprawą eliksiru zmieniła się w Feniksa*. Siedząc na jej grzbiecie mogłeś podziwiać ostre czarne łuski, mieniące się barwami złota i ognistej czerwieni.
"I polecieli na przód, para władców powietrza"
Christoper Paolini "Eragon"
Dotarliście do niewielkiej chatki z brzozowego drewna. Nieznajoma zaprosiła cię do przytulnego saloniku, w którym właściwie nie było widać ścian przez zasłaniające je półki z książkami. Książki... była ich cała masa! Wypełniały szczelnie każdy centymetr. Leżały na stoliku, na kominku, koło fotela, stały w równych rządkach na półkach. Usiadłeś na kanapie, a dziewczyna rozpaliła w kominku i przyniosła Ci kubek kakao. Usadowiła się obok Ciebie na błękitnych poduszkach starej kanapy. Rozpoczęła rozmowę, a Ty sączyłeś ciepły napój przyglądając się jej pogodnej twarzy.
- Moje imię nie jest ważne, mów mi Mella albo Mel. W Nocnym Lesie mieszkam już od 2009 roku. Wiele razy odchodziłam i znów wracałam... Cały czas była przy mnie Lila, smoczyca cienia, która wielokrotnie zmieniała żywioł, aż w 2013 roku wraz z Finią i Mejli połączyły się w potężny chaos. - Selindiana ułożyła się obok niej na ziemi i położyła głowę tuż przy stopach dziewczyny. - Obecnie Fimelia jest najstarszym z moich smoków, zaraz po niej jest Selindiana, a później Ergor i Mery z bardzo niewielką różnicą wieku. Niedawno, bo w wakacje 2014 roku przygarnęłam jeszcze dwójkę maluchów - spojrzała w kierunku kominka, przy którym leżały dwa jaja. Jedno było szare, jakby przydymione, natomiast drugie lśniło bladoniebieskim blaskiem. - Są to Riatta i Prosper, który aż się rwie do walki - uśmiechnęła się i pogładziła Selindianę po łbie.
- A o czym marzysz? Do czego jeszcze dążysz, skoro już tyle osiągnęłaś?
Mel odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na ciebie. Widziałeś jej śmiejące się oczy i pomyślałeś, że to bardzo wesoła osoba. Uśmiech właściwie nie schodził jej z twarzy.
- Chciałabym bardziej zaangażować się w życie na forum. Wziąć udział w Brylantowym Śpiewie, Robinsonach*... To byłoby coś! Myślałam też, aby w przyszłości zmienić żywioł Prospera na halloween, a Riatty na lód. Ale to bardzo odległe plany. Na razie wystarcza mi towarzystwo ciekawych ludzi i możliwość pokazania im siebie.
Rozmawialiście długo, a później zasnęliście - ty na kanapie, ona wtulona w Selindianę koło kominka. Przepełniał cię spokój, jakbyś nagle znalazł się w jednej z tych przyjemnych opowieści z barwnymi postaciami, które czyta się na dobranoc.
"Cały świat to jedna wielka opowieść, a my gramy w niej różne role."
Michael Ende "Momo"
Gdy się obudziłeś, Melli nie było. Ogień w kominku przygasał, a kubek z niedopitym kakao stał wśród książek na stole. Wyszedłeś przed dom i tam ją zobaczyłeś - szła wraz ze swymi podopiecznymi, obładowana łupami z wypraw. Bestie skakały wokół niej, ciągnęły za płaszcz, trącały włosy - byle tylko zwrócić na siebie uwagę. A ona szła wśród nich po leśnej ścieżce i wyglądała jak najszczęśliwsza osoba na świecie.
"Było parę godzin przed świtem - czas, gdy nic się nie porusza, a wszystko, co żywe, czeka na pierwsze ciepłe muśnięcie słońca"
Christoper Paolini "Eragon"
- Zapewne musisz już iść - powiedziała Mel, rozkładając zdobycze swoich podopiecznych na podłodze salonu. Przed jej domem odpoczywały smoki, zmęczone nocną wyprawą. - Jeśli kiedyś zechcesz porozmawiać, możesz do mnie napisać, lub wpaść osobiście.
- Pewnie tak - uścisnąłeś jej dłoń i ruszyłeś w stronę domu. Postanowiłeś wpadać częściej do tego spokojnego, radosnego domu, który wyglądał jak wyjęty z książki, a jego właścicielka witała i żegnała cię promiennym uśmiechem.
"Kiepskie opowieści nie ożywają"
Cornelia Funke "Atramentowe Serce"
*Łowczyni, Trismegistus, Mistrz Zagadek - postacie z gry.
*Mel ma na ręce symbol, który powstał po rzuceniu potężnego zaklęcia, być może walki z Pradawnym. Był to smok, który siał spustoszenie w Nocnym Lesie i hodowcy podczas eventu musieli zjednoczyć się by go pokonać.
*Wrota Nocy Głębokiej, do których Mella wysłała smoki - specjalna wyprawa, z której bestie przynoszą składniki potrzebne w grze. Specjalna, ponieważ otwarta jest tylko w nocy.
*Jest mowa o zmianie żywiołu smoka na Feniksa, a wcześniej o zmianie na Chaos. Nightwood to gra, w której smoki dzielą się na żywioły (coś jak rasy). Jedne żywioły są pospolite, można je zdobyć przygarniając smoka, inne rzadkie, zdobywane przez podanie bestii eliksiru czy połączenie trzech podopiecznych w smoka chaosu.
*Brylantowy Śpiew, Robinsonowie - konkursy organizowane na forum gry.
Pozdrawiam serdecznie, życzę miłych wakacji. Spotkamy się w połowie sierpnia :)
P.S. Mój profil w grze: Mella ^.^
poniedziałek, 21 lipca 2014
Tęczowy wiatrak i notesy własnej roboty :P
Czeeść :) Jakiś czas temu chciałam robić taki oto kolorowy wiatrak:
Ale nie dajcie się zmylić... efekt jest widoczny tylko na zdjęciu :( Tak normalnie kolory zupełnie się zamazują i widać tylko nijaką, bladą żółć... Niestety, musiałam odkleić kolorowy papier od śmigieł wiatraka, ponieważ w realu wyglądało to beznadziejnie. A szkoda, bo zdjęcia naprawdę wyglądają super.
A oto czym jest tajemniczy projekt :)
Zrobiłam też dwa małe notesiki, raczej dla ozdoby niż zęby w nich coś notować. Mam też pomysły na kilka innych okładek, więc będzie takich jeszcze co najmniej pięć ;)
Kupiłam dziś kolejne dwie książki. Jedna jest autorki "Atramentowego Serca", o którym już kiedyś pisałam i które jest jedną z moich ulubionych książek. Byłam zaskoczona widząc w empiku kolejne dzieło Cornelii Funke. "Król złodziei" leży teraz na mojej półce, czekając na swoją kolej, by pokazać mi jakie skarby w sobie kryje... Zaraz za nim w kolejce jest "Okup drapieżców" autorstwa Emily Diamand. Ale najpierw oczywiście skończę czytać obie części "Podwodnego Świata" i wstawię tu recenzję :)
W środę znowu wyjeżdżam, nie będzie mnie do 29 lipca. Prawdopodobnie w ciągu kolejnych dwóch dni ukaże się notka, a później od 1 sierpnia aż do 24 sierpnia znowu wyjeżdżam i nie mam dostępu do internetu, komputera, tableta, etc. ;)
To chyba tyle, pozdrowionka! :3
P.S. Inspiracje: klik klik
I nawet wyszło mi całkiem nieźle, wiecie? :D
A oto czym jest tajemniczy projekt :)
Jest to zrobiony przeze mnie notes. Format A4, kartki z bloku technicznego. Osobiście zszywałam strony i sklejałam okładkę. Strasznie mi się podoba :)
Zrobiłam też dwa małe notesiki, raczej dla ozdoby niż zęby w nich coś notować. Mam też pomysły na kilka innych okładek, więc będzie takich jeszcze co najmniej pięć ;)
Kupiłam dziś kolejne dwie książki. Jedna jest autorki "Atramentowego Serca", o którym już kiedyś pisałam i które jest jedną z moich ulubionych książek. Byłam zaskoczona widząc w empiku kolejne dzieło Cornelii Funke. "Król złodziei" leży teraz na mojej półce, czekając na swoją kolej, by pokazać mi jakie skarby w sobie kryje... Zaraz za nim w kolejce jest "Okup drapieżców" autorstwa Emily Diamand. Ale najpierw oczywiście skończę czytać obie części "Podwodnego Świata" i wstawię tu recenzję :)
W środę znowu wyjeżdżam, nie będzie mnie do 29 lipca. Prawdopodobnie w ciągu kolejnych dwóch dni ukaże się notka, a później od 1 sierpnia aż do 24 sierpnia znowu wyjeżdżam i nie mam dostępu do internetu, komputera, tableta, etc. ;)
To chyba tyle, pozdrowionka! :3
P.S. Inspiracje: klik klik
środa, 16 lipca 2014
Zdjęcia, BKK i kolejna zagadka dla Was :)
Cześć Wam!
Ależ się rozkręcam z tą ilością notek. Może dzięki temu wybaczycie mi poprzednie przerwy ;)
Na początek dodam kilka zdjęć związanych z... nie z poprzednią notką, tylko jeszcze wcześniejszą... przed-poprzednią notką? ;P Chciałam je zrobić aparatem, ale się zbuntował, więc musiałam użyć telefonu...
Tak więc wymyślajcie imiona dla glinianego kotka, słonika z bibuły i kombinujcie, co znowu za "projekt" wymyśliłam :) Pozdrawiam!
Ależ się rozkręcam z tą ilością notek. Może dzięki temu wybaczycie mi poprzednie przerwy ;)
Na początek dodam kilka zdjęć związanych z... nie z poprzednią notką, tylko jeszcze wcześniejszą... przed-poprzednią notką? ;P Chciałam je zrobić aparatem, ale się zbuntował, więc musiałam użyć telefonu...
Oto słonik. Stworzony z bibuły i kleju "wikol". Stoi sobie na półce zaraz obok glinianego kotka, którego stworzyłam na kółku plastycznym :) Właśnie się zorientowałam, że ani kotek, ani słonik nie mają imion! To okropne, jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Proponujcie je w komentarzach, a w następnej notce napiszę, które mi się najbardziej spodobały :)
Słonikowy pokaz mody :)
Niestety kolor jest trochę wyblakły przez to, że zdjęcie robione telefonem...
Niestety kolor jest trochę wyblakły przez to, że zdjęcie robione telefonem...
Co to za słonik bez ogonka? :D
I jeszcze z profilu. A w tle mój zbuntowany aparat...
Tu możecie zobaczyć ogrom kota - potworaka, którego mam zamiar stworzyć w porównaniu ze słonikiem. Tak, zaczęłam już go trochę obklejać, ale na razie się poddałam... ;/
A tutaj lista osób przyjętych do gimnazjum :) Wcześniej miałam numerek 16, teraz 17, nie trudno będzie zapamiętać ;)
A tutaj "Jeźdźcy w czasie" i "Strażnicy historii" na mojej półce ^^
I dwie książki, kupione na Mazurach, których wciąż nie zaczęłam czytać...
A oto materiały, z jakich będę tworzyć następne dzieło. Spróbujcie zgadnąć, co to będzie! Czekam na Wasze komentarze :P
Znalazłam ostatnio w internecie stronę o nazwie "Blogowy klub książki". Uczestnicy zgłoszeni na blogu wybierają raz na miesiąc jedną książkę poprzez głosowanie, a następnie wszyscy ją czytają. 26. dnia miesiąca rozpoczyna się dyskusja na temat tej książki. Bardzo spodobał mi się ten pomysł i również się zgłosiłam. Nie zdążyłabym przeczytać książki na lipiec, więc postanowiłam poczekać do sierpnia i dopiero wtedy włączyć się w akcje ;) Tutaj link do strony: klik! Zgłaszać się może każdy!
I jeszcze tak na zakończenie piosenka, która mnie urzekła. Najpierw słuchałam oryginału, ale ten cover - śpiewany z resztą przez samego autora piosenki, jedynie z dodatkiem skrzypiec - jest fantastyczny!
Tak więc wymyślajcie imiona dla glinianego kotka, słonika z bibuły i kombinujcie, co znowu za "projekt" wymyśliłam :) Pozdrawiam!
Etykiety:
kreatywnie,
książki,
tajemniczy projekt,
zdjęcia
wtorek, 15 lipca 2014
Muzycznie
Hejoo :)
Korzystam z okazji, że mam czas, chęć i pomysł na notkę ;)
Chciałam Wam polecić trochę muzyki, której słucham.
happysad
Mój ulubiony zespół. Grają muzykę rockową i są Polakami, co według mnie jest dużym udogodnieniem, bo nie muszę tłumaczyć sobie tekstów piosenek - od razu wiem, co chcieli przekazać. Mają tak dużo świetnych kawałków, że ciężko mi było wybrać tylko dwa najlepsze, ale postanowiłam nie zamęczać Was całą masą filmików. Zachęcam wyszukania innych ich utworów :)
Peter Hollens
Zespół pochodzi z Islandii, w 2011 roku wydał swój pierwszy album. Bardzo podoba mi się ich brzmienie. Zwykle słucham składanki wszystkich ich utworów, ale mam też kilka ulubionych ;)
Dziewczyna urodzona w 2000 roku, tworzy covery (przeróbki) różnych piosenek na youtube. Podoba mi się jej podejście do różnych piosenek, nieraz w jej wykonaniu brzmią zupełnie inaczej niż oryginał. Bardzo przyjemnie się jej słucha :) Link do jej kanału na youtube: klik
Korzystam z okazji, że mam czas, chęć i pomysł na notkę ;)
Chciałam Wam polecić trochę muzyki, której słucham.
happysad
Mój ulubiony zespół. Grają muzykę rockową i są Polakami, co według mnie jest dużym udogodnieniem, bo nie muszę tłumaczyć sobie tekstów piosenek - od razu wiem, co chcieli przekazać. Mają tak dużo świetnych kawałków, że ciężko mi było wybrać tylko dwa najlepsze, ale postanowiłam nie zamęczać Was całą masą filmików. Zachęcam wyszukania innych ich utworów :)
Jest to niesamowity człowiek, który tworzy piosenki z użyciem jedynie ludzkiego głosu. Zwykle śpiewa z jakimś innym artystą, ale na swoim kanale na youtube ma też kilka solowych piosenek. Tutaj również niezwykle ciężko mi było wybrać tylko dwa utwory :) Koniecznie przejrzyjcie jego kanał, są na nim piosenki z filmów (np. "Władcy Pierścieni", "Hobbita"), gier ("World of Warcraft"), czy covery znanych piosenek ("Dark horse" Katy Perry, "It's time" Imagine Dragons). Znalazł się tam nawet fragment soundtracku z "Piratów z Karaibów"! :D Link do jego kanału na youtube: klik!
Tak, tam na prawdę nie ma żadnych instrumentów! ;)
Gabrielle Aplin
To młoda Brytyjska piosenkarka. W 2013 roku wydała swój debiutancki album "English Rain". Lubię jej barwę głosu. Mam wrażenie, że śpiewa bardzo... delikatnie. Jej piosenki są dobre na wyciszenie i uspokojenie.
To młoda Brytyjska piosenkarka. W 2013 roku wydała swój debiutancki album "English Rain". Lubię jej barwę głosu. Mam wrażenie, że śpiewa bardzo... delikatnie. Jej piosenki są dobre na wyciszenie i uspokojenie.
Trzecia Godzina Dnia
Zespół który pokazuje, że muzyka chrześcijańska wcale nie musi być nudna, czy ograniczać się tylko do sterczenia w kościelnej ławce. Śpiewają z mocą, widać, że się tym cieszą. Miałam okazję w tym roku być na ich koncercie w Katowicach - był szał! :D Pewnie większość osób nie wyobraża sobie, jak można się bawić przy takiej muzyce, ale zaufajcie mi - odsłuchajcie dwa poniższe kawałki, a zobaczycie, jak bardzo różnią się one od powszechnego wyobrażenia "muzyki chrześcijańskiej".
Zespół który pokazuje, że muzyka chrześcijańska wcale nie musi być nudna, czy ograniczać się tylko do sterczenia w kościelnej ławce. Śpiewają z mocą, widać, że się tym cieszą. Miałam okazję w tym roku być na ich koncercie w Katowicach - był szał! :D Pewnie większość osób nie wyobraża sobie, jak można się bawić przy takiej muzyce, ale zaufajcie mi - odsłuchajcie dwa poniższe kawałki, a zobaczycie, jak bardzo różnią się one od powszechnego wyobrażenia "muzyki chrześcijańskiej".
monstercat
Znalazłam jego kanał na youtube. Muzyka elektroniczna, dubstep, disco... Jak to określiła moja siostra "densy" ;P Zdziwiłam się, bo raczej nie słuchałam wcześniej takich gatunków, a bardzo przypadły mi do gustu jego kawałki. Raczej nie słucham ich pojedynczo, tylko wybieram sobie składanki, np. "1 godzina muzyki elektronicznej" itp. Link do kanału: klik :)
Znalazłam jego kanał na youtube. Muzyka elektroniczna, dubstep, disco... Jak to określiła moja siostra "densy" ;P Zdziwiłam się, bo raczej nie słuchałam wcześniej takich gatunków, a bardzo przypadły mi do gustu jego kawałki. Raczej nie słucham ich pojedynczo, tylko wybieram sobie składanki, np. "1 godzina muzyki elektronicznej" itp. Link do kanału: klik :)
Tego pana już znacie, a przynajmniej jego muzykę, ponieważ utwory znajdujące się w playliście na moim blogu są właśnie jego autorstwa (nie mam pojęcia jak mogłam nigdy wcześniej o tym nie napisać) Bardzo podoba mi się jego twórczość, mogłabym jej słuchać całymi dniami... właściwie mogłabym to robić, bo jakiś czas temu wrzucił na youtube dziesięciogodzinny mix swoich piosenek ;P Ciężko mi wybrać dwa utwory, ponieważ zawsze słucham kilkugodzinnych składanek. Ale jest jeden kawałek, który po prostu mnie urzekł od razu gdy go usłyszałam. Słuchałam wtedy "4 godzin muzyki celtyckiej" i tak mniej więcej koło pierwszej godziny się na niego natknęłam.
Cudowny :)
Cudowny :)
Link do kanału: klik
Zespół pochodzi z Islandii, w 2011 roku wydał swój pierwszy album. Bardzo podoba mi się ich brzmienie. Zwykle słucham składanki wszystkich ich utworów, ale mam też kilka ulubionych ;)
Jeśli kiedykolwiek przyjadą do Polski, mam zamiar dostać się na ich koncert za wszelką cenę! Kto jedzie ze mną? :D
Dziewczyna urodzona w 2000 roku, tworzy covery (przeróbki) różnych piosenek na youtube. Podoba mi się jej podejście do różnych piosenek, nieraz w jej wykonaniu brzmią zupełnie inaczej niż oryginał. Bardzo przyjemnie się jej słucha :) Link do jej kanału na youtube: klik
Grupa ludzi, którzy przerabiają znane utwory (np. muzykę z "Gwiezdnych Wojen", One Direction "What makes you beautiful") z użyciem wiolonczeli i fortepianu, ale też tworzą własną muzykę. Widać, że świetnie się przy tym bawią i uwielbiają to, co robią :) Tutaj tak samo ciężko było mi wybrać tylko dwie piosenki, ale wciąż powtarzam sobie, że te dwa utwory mają Was tylko zachęcić do wejścia na ich kanał... :P Tutaj link: klik!
Na razie chyba tyle. Słucham jeszcze pojedynczych piosenek różnych wykonawców, które akurat wpadną mi w ucho. Może w przyszłości dodam jeszcze taką mieszankę moich ulubionych utworów różnych wykonawców, co o tym myślicie? :)
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)